W Waszyngtonie zaczyna się kolejna runda negocjacji handlowych, ale bez względu czy dojdzie do porozumienia, czy raczej zawieszenia broni w wojnie handlowej, to konflikt Zachodu (nie całego i nie w takim samym stopniu) z ChRL wchodzi w nową fazę, w której kwestie gospodarcze, choć oczywiście obecne, będą schodzić na dalszy plan.
Cała draka z NBA i przeprosinami oraz samocenzorowaniem się innych podmiotów gospodarczych wciąż żyjących mitem chińskiego rynku uruchomiła proces odrzucenia. Może tego jeszcze nie widać, ale moim zdaniem kwestią czasu jest, że firmy będą zmuszone do wyboru, czy chcą robić interesy w ChRL czy na Zachodzie. Niedługo po prostu znajdą się pomiędzy „obrazą uczuć 1,4 miliona Chińczyków” a rosnącą presją społeczną i polityczną na Zachodzie.
Działania Pekinu mają wszystkie znamiona „efektu Streisand”. Im bardziej Pekin próbuje naciskać i cenzurować poza ChRL, tym bardziej tylko nagłaśnia kwestie, które próbuje ukryć. Co więcej, mamy już do czynienia z czymś, co mogę nazwać „efektem South Park”. Działania partii komunistycznej zaczynają budzić sprzeciw i stają się celem satyry. W najnowszym, 300 odcinku South Park Randy March, który sprzedaje marihuanę do ChRL, w końcu się przełamuje i mówi „Fuck the Chinese goverment”.
Na poziomie kultury masowej jest to przekroczenie pewnej granicy. I nie mam namyśli użycie wulgaryzmu, bo to żadna nowość, ale autorzy filmu anonimowego wypowiedzieli coś o czym myśli coraz więcej ludzi, także w show-biznesie. Kwestią czasu, aż inni zaczną powtarzać za Randym: „Fuck the Chinese goverment”, bo to się zacznie dobrze sprzedawać, ale też daje dobre samopoczucie. Błędem Pekinu jest przekonanie, że jeżeli raz się kogoś na Zachodzie zmusi do ustępstw, to już zawsze tak będzie. W rzeczywistości ci ludzie hodują urazę i tylko czekają na okazję, aby się odegrać.
W ten sposób wkraczamy w wojnę kulturową1 między ChRL i Zachodem. Do tej pory to Pekin prowadził wojnę kulturową z Zachodem, który wolał tego faktu nie zauważać, ale wygląda na to, że jesteśmy świadkami dramatycznego zwrotu. Oczywiście, trochę potrwa zanim on trafi na nasze peryferie, więc w międzyczasie będziemy musieli jeszcze trochę żyć z publicystami, którzy się zachwycają ChRL, choć jej nie znają.
—
1 A jakiego słowa na „k” się spodziewaliście?
Świetny tekst a słowa na k spodziewałem się kur…tularnego oczywiście 😉
PolubieniePolubienie
Dziękuję. Kurtura ma przyszłość.
PolubieniePolubienie
[…] chciwością postanowili przypodobać się ChRL bardziej niż jest to konieczne. Jest to zresztą wątek, który jest ostatnio także na mojej agendzie. W rzeczywistości mapa przedstawiona w filmie nie ma wyraźnie zaznaczonych granic politycznych […]
PolubieniePolubienie