Ren Zhiqiang (任志强) zaginął 14 marca br., a odnalazł się wczoraj w rękach śledczych z Komisja ds. Kontroli Dyscypliny KC KPCh. Według oficjalnie podanych informacji Ren jest podejrzany o „poważne naruszenie dyscypliny i prawa”, co jest zazwyczaj eufemizmem dla korupcji i nadużycia władzy.
Ren nie jest typowym krytykiem reżimu i Xi Jinping. To głos z wewnątrz establishmentu KPCh. Ren nie jest kolejnym „zblazowanym” akademikiem lub „naiwnym” studentem, to dziecko KPCh. Jego ojciec był wiceministrem handlu a matka dygnitarzem w lokalnych władzach Pekinu. Obydwoje represjonowani w czasach rewolucji kulturalnej, powrócili do elity partyjnej razem z Deng Xiaoping. Sam Ren jest członkiem KPCh i ma w partii wielu przyjaciół – w tym obecnego Wiceprzewodniczącego ChRL, Wang Qishan. Był też mentorem Liu He obecnego wicepremiera i zaufanego Xi. Krótko mówiąc należy do kasty tzw. książątek, czyli ludzi urodzonych w elicie ChRL i dziedziczących swoją pozycję polityczną oraz ekonomiczną. To ta sama grupa, z której wywodzi się Xi i która wyniosła go do władzy. Ren i Xi, urodzeni odpowiednio w 1951 i 1953 roku, należą do tego samego pokolenia i mają te same doświadczenie życiowe, m. in. zsyłkę na wieś podczas rewolucji kulturalnej. Ponadto Ren to miliarder, który dorobił się na rynku nieruchomości – w czym oczywiście koneksje w aparacie partyjnym bardzo mu pomogły. Głos Ren ma też swój oddźwięk społeczny – jego blog w Internecie śledziło 37 milionów chińskich internautów w 2016 roku, kiedy władze go zablokowały. Ze względu na swój styl bycia, jak i majątek oraz ostry język, którego używał w debacie publicznej Ren był niejednokrotnie porównywany z Donaldem Trumpem. Dlatego nic dziwnego, że krytyka ze strony Ren jest dla Xi poważnym kłopotem i to nie tylko z powodu jej treści,1 a przede wszystkim dlatego, kim Ren jest.
Dla Xi, który jest podobno mało odporny na krytykę – czego dowidzi cenzurowanie jego porównań do Kubusia Puchatka – język użyty przez Ren stanowi nie tylko osobistą potwarz, ale jest celowym atakiem na jego autorytet.
Xi musi się zastanawiać, ilu ludzi w elitach KPCh myśli jak Ren i kiedy Ren napisał, że partia powinna pozbyć się Xi, jak to zrobiła z „bandą czworga” po śmierci Mao Zedong, to stanowi to poważne niebezpieczeństwo dla Sekretarza generalnego KPCh. Xi musi przykładnie ukarać Ren,2 aby zastraszyć innych. Wszystko w myśl powiedzenia zabić kurczaka, aby przestraszyć małpy. Musi być jednak ostrożny, aby nie pójść za daleko i nie sprowokować przeciwników do działania. Dlatego wydaje się, że wysokość kary dla Ren będzie probierzem władzy, jaką Xi ma w partii.
Moim zdaniem istota sporu między Xi i Ren, ukrytego za bambusową zasłoną, dotyczy faktu, że partia znalazła się w pułapce, z której nie ma łatwego wyjścia. W obliczu kryzysu epidemii CIVID-19, po początkowym i dosyć standardowym zamiataniu wszystkiego pod dywan,3 partia sięgnęła po wzór działania z 2003 roku i epidemii SARS. Problem w tym, że natura SARS-CoV-2 jest inna niż SARS-CoV, ale także ChRL jest w innym miejscu zarówno wewnętrznie, jak na arenie międzynarodowej. To co wydawało się racjonalnym i sprawdzonym działaniem wpędziło Chiny w pułapkę samoizolacji, ponieważ okazało się, że koronawirus wymknął się spod kontroli i zaatakował resztę świata,4 czego konsekwencje jeszcze trudno przewidzieć. Ren proponuje jego zdaniem racjonalne w tej sytuacji wyjście, jakim jest liberalizacja reżimu a przede wszystkim gospodarki – nie łudźmy się nie chce on demokratyzacji, ale raczej powrotu do modelu z czasów Jiang Zemin. To stoi jednak w całkowitej sprzeczności z dotychczasową polityką Xi. Jeżeli partia będzie chciała zmienić kurs, to będzie musiała zmienić sternika, ponieważ Xi nie będzie wiarygodnym liderem w czasie tak radykalnej zmiany politycznej. Wątpię nawet, czy potrafiłby ją przeprowadzić lub intelektualnie oraz emocjonalnie zrozumieć.
W tej chwili pozycja Xi wydaje się jednak niezachwiana, więc ChRL wciąż idzie kursem kolizyjnym z rzeczywistością. Pierwsze zderzenie ją pobijało, ale wciąż utrzymuje się na powierzchni, a mizerna kondycja pozostałych graczy stwarza pozory, że wszystko jest w najlepszym porządku. Jednak burza na morzu dopiero nabiera na sile i nie wiadomo, kto wyjdzie z niej obronną ręką.
Ależ w ciekawych czasach przyszło nam żyć!
–
1 Ren nazwał Xi w eseju rozpowszechnionym mimo cenzury w chińskich mediach społecznościowych „spragnionym władzy klaunem” oraz skrytykował w kontekście epidemii COVID-19 też zbyt rygorystyczne ograniczenia wolności słowa i za daleko idącą kontrolę mediów.
2 Nie ma nad kim płakać. Ren jest oddanym człowiekiem KPCh i cały spór to raczej element walki wewnętrznej o kierunek rozwoju reżimu.
3 Mniejsza o to, co było to wynikiem działania władz centralnych, czy ukrywania przed nimi faktów przez lokalne struktury.
4 Tak, nikt nie mógł tego przewidzieć, ale to nie zmienia samej sytuacji, w jakiej znalazła się ChRL.