Nie ustają wysiłki władz w staraniach o obniżenie kosztów utrzymania dzieci, w tym walka z zajęciami pozalekcyjnymi, które stały się już w ChRL patologią. Poza uderzeniem w firmy oferujące zajęcia poza szkolne, o czym pisałem we wtorek, w środę podjęto kolejną decyzję. Nauczyciele szkół publicznych będą mieli zakaz udzielania odpłatnych korepetycji lub pracy w firmach oferujących zajęcia pozaszkolne.
Tajemnicą poliszynela jest w ChRL fakt, że wielu nauczycieli uzależniało wystawienie dobrych ocen uczniom od ich udziału w kursach prowadzonych przez firmy, dla których pracują lub też zapłacenia za prywatne korepetycje.
To ciekawy ruch. Z jednej strony uderza w patologię dotykającą chyba nie tylko chińską szkołę, ale z drugiej stwarza nowy problem. Zakaz będzie skutkował spadkiem dochodów nauczycieli, którzy pracując w firmach oferujących korepetycje mogli dostać drugą pensję. Zwiększy to presję na podwyżki w edukacji publicznej, ale też przełoży się na odejścia z zawodu oraz napływ do niego gorzej przygotowanych osób. Pogłębi to inne problemy chińskiej szkoły, jak przemoc ze strony nauczycieli, nastawienie na pamięciowe opanowywanie materiału oraz obsesję na punkcie testów i egzaminów.
Zobaczymy, jakie będą kolejne ruchy władz. Samo uderzenie w zjawisko zajęć pozalekcyjnych nie tylko nie wpłynie na kwestię dzietności, ale też moim zdaniem bez szerokiej reformy całego systemu edukacyjnego nie wyeliminuje innych problemów chińskiej szkoły.