Wczoraj agencje podały, że cała misja dyplomatyczna Litwy do ChRL opuściła kraj w środę pospiesznie zaaranżowanym lotem. To reakcja na zażądanie przez chiński MSZ zwrotu kart identyfikacyjnych przez litewskich dyplomatów i ich rodziny. Biorąc pod uwagę dyplomację „zakładników”, którą zaczął uprawić Pekin, to zaistniała zrozumiała obawa, że cała misja może być „zniknięta”. W rozmowie z dziennikarzami w Wilnie minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis powiedział tylko dosyć ogólnikowo, że istnieje niepewność co do statusu prawnego litewskich dyplomatów w Chinach.
Reuters podał, że grupa 19 osób, składająca się z personelu ambasady i członków ich rodziny, opuściła Pekin samolotem do Paryża. Władze litewskie poinformowały, że wezwały dyplomatów z powrotem z Chin na „konsultacje”, ambasada będzie na razie działać zdalnie.
Stosunki litewsko-chińskie przeżywają kryzys od jakiegoś czasu. Wilno krytykowało Pekin za politykę w Xinjiangu i łamanie praw człowieka, ale sytuacja pogorszyła się jeszcze, kiedy w zeszłym miesiącu Tajwan otworzył de facto ambasadę w Wilnie, pod nazwą Tajwańskie Biuro Przedstawicielskie a nie – podobnie jak w innych krajach – jako biuro handlowe Tajpej. Pekin rozpoczął ostrą kampanię przeciwko Litwie, włącznie z zastraszaniem międzynarodowych korporacji, aby wycofały inwestycje z Litwy, albo będą miały kłopoty w ChRL.
Zastanawiam się, czy Wilno nie uzna, że ma dość i po prostu zerwie stosunki dyplomatyczne z ChRL. Dla ChRL byłaby to katastrofa dyplomatyczna. Cała nagonka nie tylko nie skłoniłaby Litwy do zmiany polityki, a wręcz doprowadziłaby do czegoś jeszcze kilka lat temu niewyobrażalnego: państwo członkowskie UE uznałoby Republikę Chińską na Tajwanie. Nie wiem jednak, czy Wilno zdecyduję się na użycie opcji atomowej. Wycofanie dyplomatów może być też jedynie sygnałem ostrzegawczym, że Pekin się zagalopował. Czy jednak ChRL potrafi się cofnąć? To by oznaczało okazanie słabości, a nie po to wstawano z kolan, aby przejmować się krajem z populacją miasta powiatowego… Dlatego podejrzewam, że to nie koniec.