Dzisiaj ostatni z lamentów Zhang Jiuling. Nie rozumiem, dlaczego nie trafił do antologii. Moim zdaniem jest najlepszy z całego tuzina.
感遇其十二
閉門跡羣化,憑林結所思。
嘯嘆此寒木,疇昔乃芳蕤。
朝陽鳳安在,日暮蟬獨悲。
浩思極中夜,深嗟欲待誰。
所懷誠已矣,既往不可追。
鼎食非吾事,雲仙嘗我期。
胡越方杳杳,車馬何遲遲。
天壤一何異,幽默卧簾帷。
Lament 12
Zamknięte drzwi, odcisk stopy i tłum kwiatów,
oprzeć się o drzewo i zebrać myśli wszystkie.
Wrzask roznosi się w zimnym lesie,
byłe pola będą pachnieć kwieciem.
Feniks Porannego Słońca zastygł w spokoju,
o wchodzie samotna cykada pogrążona w żalu.
Wielkie idee rodzą się późną nocą,
ogromne pragnienie by z kimś być.
Szczerość odeszła już na dobre,
a przeszłości nie można gonić.
Wystawne uczty to nie moja rzecz,
mędrzec z gór doświadcza mój czas.
Barbarzyńskie strony dalekie i ciemne,
rydwany czemuż spóźnione i powolne.
W świecie jedna różnica pozostaje,
humor cicho przyczajony za kurtyną.