Krajowa Administracja Imigracyjna ogranicza obywatelom ChRL podróże zagraniczne, które nie są niezbędne. Posunięcie to wydaje się racjonalne w kontekście działań mających na celu zapobieganie importowi koronawirusa, ale wywołuje wiele obaw, że w grę wchodzi coś większego i ograniczenia te zostaną utrzymane nawet wtedy, gdy pandemia kiedyś się skończy. W ciągu ostatnich kilku tygodni w mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia o zabieraniu paszportów przy kontroli wyjazdowej (tudzież o ich unieważnianiu i ścinaniu rogów), niszczeniu wiz turystycznych do innych krajów, a nawet odbieraniu amerykańskich zielonych kart.
Moim zdaniem wpisuje się to w plan samoizolacji nie tylko pandemicznej, ale w ogóle zamknięcia Chin i Chińczyków, a koronawirus daje do tego idealny pretekst. Celem jest nie tylko samowystarczalność ekonomiczna, ale też społeczno-kulturalna. Rządzący Chinami zawsze bali się zagranicznych idei i pomysłów, więc nie raz zabraniali Chińczykom podróżowania i ograniczali możliwości odwiedzania Chin. Również KPCh wie, że nie może kontrolować narracji w kraju, jeżeli nie ograniczy wymiany osobowej. Pierwszym celem jest odcięcie jak największej liczby młodych ludzi od możliwości studiowania za granicą, a zwykłych ludzi od podróżowania. Ograniczanie dostępności nauczania angielskiego i też wypychanie obcokrajowców pod pretekstem pandemii. Czasy prosperity minęły i ChRL będzie dotknięta prędzej czy później poważnym kryzysem gospodarczym, a wtedy cała legitymizacja wewnętrzna wypruje. W tej sytuacji rządzący wiedzą, Chińczycy mogą pozostać wierni partii, tylko kiedy będą całkowicie odizolowani i zdrowo podlewani nacjonalistycznym sosem.
Cały proces przyśpiesza wojna na Ukrainie. W tym sensie, że partia widzi, jak bratni reżim autorytarny pogrąża się w kłopotach i boi się. Jeszcze w lutym przywódcy ChRL (i Rosji) mogli mówić, że tworzą alternatywę dla liberalnej demokracji, że autorytarne rządy są bardziej racjonalne i oparte na podstawach naukowych. Jednak „sukcesy” rosyjskiej armii na Ukrainie, jak i „sukcesy” polityki „zero COVID” szybko obnażyły słabość autorytarnych rządów. KPCh w mgnieniu oka została zmuszona przejść do ideologicznej defensywy, więc okopuje się, a przy okazji zakopuje Chiny, prawdopodobnie znowu na dziesięciolecia.
Tragedia polega na tym, że w początkowym okresie taka polityka odniesie sukces. ChRL skumulowała duży potencjał, także ludzki i to on pozwoli zamkniętym Chinom utrzymać dynamikę społeczno-gospodarczą przez jakiś czas. Jednak w stanie samoizlacji nie będzie możliwa reprodukcja tego potencjału, a szybko zawężające się ograniczenia ideologiczne doprowadzą maksymalnie w ciągu dekady do wytracenia momentum i stagnacji. Trudno nie zauważyć tutaj analogii z polityką „zero COVID”. To co wydaje się sukcesem na początku, szybko staje się pułapką. Pułapką dla wielu ludzi.
Jakbym wciąż mieszkał w ChRL, to bym zaczął myśleć nad strategią wyjścia i to szybko, bardzo szybko.