W Pekinie doszło wczoraj do protestu. Na wiadukcie (tzw. Most Sitong 四通桥) na skrzykiwaniu Trzeciej Obwodnicy i ulicy Haidian ktoś rozwiesił transparenty. W tym samym czasie pojawił się w tym samym miejscu dym. Nie jest jasne co się paliło. W mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że doszło do samospalenia, ale nie zostało to potwierdzone, a na dostępnych filmach i zdjęciach nie widać, aby paliło się ciało. Widać jednak, że policja zatrzymała mężczyznę w pomarańczowym kombinezonie i żółtym kasku.
Na pierwszym transparencie był napis:
Nie chcemy testów, chcemy jeść. Nie chcemy kontroli, chcemy wolności. Nie chcemy kłamstw, chcemy godności. Nie chcemy rewolucji kulturalnej, chcemy reform. Nie chcemy przywódców, chcemy wyborów. Nie chcemy być niewolnikami, chcemy być obywatelami.
Na drugim:
Robotnicy strajkujcie, studeńci strajkującie przeciwko Xi Jinpingowi, dyktatorskiemu zdrajcy! Powstańcie ludzie, którzy jesteście gotowi być niewolnikami dyktatora! Przeciwko dyktaturze! Ocalić Chiny! Jeden człowiek, jeden głos na przewodniczącego!
Wszystko wskazuje, że hasła pochodzą z anonimowego manifestu umieszczonego na profilu mieszkającego w Stanach Zjednoczonych pisarza Fang Zhouzi na portalu researchgate.net, ale plik już jest niedostępny – całe szczęście od razu zrobiłem kopię. Nie wiemy też kim była osoba, która przeprowadziła protest.
Sprawa ma wyjątkowo symboliczny wymiar. Do protestu doszło na trzy dni przed rozpoczęciem XX Zajzdu KPCh, który jak się spodziewamy da Xi Jinping trzecią kadencję, a miasto jest obstawione bezpieką. Miejsce ma też ogromne znaczenie symboliczne. Niedaleko znajduje się wschodnia brama Uniwersytetu Ludowego. To stąd w 1989 roku studenci wyruszyli ulicą Haidian do centrum i na plac Tiananmen. W kwietniu br. Xi Jinping miał tutaj masówkę, a przy bramie znajduje się obelisk, na którym jest wyryta kaligrafia Mao Zedong: 实事求是 (Szukaj prawdy w faktach1).
Manifest Peng Zaizhou jest dosyć długi i chaotyczny. Składa się z 21 punktów, które bardzo różnią się treścią i formą. Od sloganów po próby analizy historiozoficznej Chin. Niemniej widać w nim elementy typowe dla Nowej Lewicy i podziemia związkowego, a odwołuje się bezpośrednio do migrujących pracowników, nauczycieli, robotników wielkoprzemysłowych i wszystkich tych, którzy są na dole drabiny społecznej ChRL i płacą największą cenę za reformy gospodarcze ostatnich dekad.
Trudno powiedzieć, czy cała sprawa będzie miała jakiś większy rezonans. Sądzę, że bezpośrednio nie, ale jak napisałem wcześniej ma duży wymiar symboliczny. Xi Jinping nie ma żadnego realnego poparcia w społeczeństwie i nie ma mowy, aby budził autentyczny entuzjazm, jak Deng Xiaoping czy Mao Zedong. Xi Jinping jest tylko propagandową wydmuszką. Partia jest jednak dotknięta panicznym strachem przed tego typu wydarzeniami, które w normalnym systemie przeszłyby niezauważone, ale w państwie powszechnej kontroli i cenzury budzą sensację. Decydenci od razu zadają sobie pytanie: ilu Chińczyków widząc te slogany, a mimo cenzury z czasem dotrą do wielu (Bloomberg podał, że w Internecie zablokowano możliwość wyszukiwania słowa 北京 – Pekin), zgodzi się z nimi? Prawdopodobnie więcej niż Xi Jinping byłby gotowy przyznać się przed samym sobą. Dzisiaj to się nie przełoży oczywiście na żaden bunt, mimo rosnącej liczby protestów przeciwko strategi „zero COVID”, ale wraz z pogłębianiem się problemów gospodarczo-społecznych, podobny „incydent” może być pewnego dnia iskrą.
—
1 Za granicą kojarzy się to powiedzenie przede wszystkim z Deng Xiaoping, ale autorem jest w rzeczywistości Mao Zedong.