Nakarmienie 1,3 miliarda ludzi (w rzeczywistości więcej) nie jest łatwym zadaniem. Do tej pory ChRL zaliczała samowystarczalność żywnościową do jednych ze swoich sukcesów. Od co najmniej dziesięciolecia staje się to już co raz trudniejsze. Wkrótce przy zachowaniu obecnych trendów konsumpcyjnych będzie to po prostu niemożliwe.
Jedną z pierwszych rzeczy, na które zwraca się uwagę po przyjeździe do Chin jest ogromne marnotrawstwo żywności. Chińczycy często jedzą na mieście i zamawiają wtedy więcej potraw niż mogą zjeść. Powszechnym widokiem są kelnerzy zbierający i wyrzucający nietknięte półmiski do śmieci. Jeszcze w regionach wiejskich cześć odpadów kończy przynajmniej jako karma dla trzody chlewnej. W rozrastających się miastach trafia na śmietnik lub do rynsztoka. Oczywiście, za kiełkujący kryzys żywnościowy nie odpowiada to masowe marnotrawstwo, ale jest ono symboliczne.
Główna przyczyna leży w zmianach społeczno-kulturowych w samej ChRL oraz zjawiskach w skali globalnej.
Od czasów reform gospodarczych w latach osiemdziesiątych miliony chłopów porzuciło rolnictwo i ruszyło do miast za pracą w przemyśle. Teoretycznie na chińskiej wsi istniało duże ukryte bezrobocie i przesunięcie tego potencjału do innych sektorów gospodarki nie powinno było wpłynąć na produkcję rolną.
Na początku wydawało się to trafną diagnozą. Dzisiaj widzimy, że wzrost produkcji rolniczej na przestrzeni lat była raczej wynikiem dywidendy za zakończenie eksperymentu z kolektywizacją i wyzwolenie potencjału wsi. Z czasem jednak bardzo pracochłonne chińskie rolnictwo zaczęło odczuwać brak rąk do pracy, któremu równocześnie towarzyszy o wiele wolniejszy wzrost dochodów na wsi w porównaniu z miastami. Chińscy chłopi bogacą się (przynajmniej w regionach najbardziej sprzyjających rolnictwu), ale proces jest na tyle powolny w porównaniu z miastem, że subiektywnie czują oni, że stają się coraz biedniejsi.
Innym problemem jest zmiana struktury upraw. Na przykład zamiast ryżu lub kukurydzy bardziej opłacalna jest uprawa truskawek, które trafiają pod postacią suszu na eksport. W efekcie maleje podaż podstawowych produktów spożywczych rodzimej produkcji. Łączy się z tym fakt, że krajowa produkcja także nie może konkurować cenowo z importem z krajów specjalizujących się w ekstensywnej produkcji zbóż.
Rodzima produkcja żywności regularnie jest dotykana przez kolejne skandale z bezpieczeństwem. Od melaniny w mleku po zepsute mięso wysyłane do fast foodów. Nic dziwnego, że kto może, unika rodzimej żywności jak ognia.
Kolejnym czynnikiem jest zmiana diety Chińczyków. Rośnie udział mięsa, w efekcie coraz większy areał jest przeznaczany na uprawę pasz dla zwierząt rzeźnych kosztem areału zbóż konsumowanych przez ludzi. Od 1986 roku produkcja mięsa w ChRL się potroiła. Tworzy to poważny problem, ponieważ z jednego hektara ziemi daje się wyżywić różną liczbę ludzi w zależności od rodzaju produkcji. Można znaleźć różne dane*, ale nie ulega wątpliwości, że w przeliczeniu na potrzeby człowieka produkcja mięsa wymaga większej powierzchni niż uprawa roślin konsumpcyjnych (na kilogram mięsa potrzeba zużyć ponad 3 kilogramów paszy).
Inną, często przeoczaną, kwestią jest zużycie wody. Na uzyskanie kilograma pszenicy potrzeba 1300 litrów wody. Na kilogram wołowiny jest to już ponad 15 tysięcy litrów. ChRL cierpi na poważny deficyt wody, który jest tylko pogłębiany przez zmiany w charakterze produkcji rolnej.
Rosnący import żywności wpływa na ceny na rynkach światowych. ChRL posiadając mniej więcej 1/6 populacji Ziemi ma największy wpływ na kształtowanie się cen żywności w skali globalnej. Dlatego żywność drożeje nie tylko w samej ChRL, ale też i na świecie. Do tego dochodzi wzrost populacji globu, pustynnienie obszarów rolnych, zmiany klimatyczne i analogiczna zmiana diety w innych krajach rozwijających się. Dlatego, jeżeli kryzys będzie się pogłębiał, można oczekiwać administracyjnych ograniczeń w eksporcie żywności w wielu krajach świata. Co uderzy najbardziej w ChRL.
Potrzeby importowe ChRL rosną. Z jednej strony rodzima produkcja zbóż konsumpcyjnych nie zaspokaja potrzeb i musi być uzupełniana importem. Z drugiej przeznaczanie coraz większego areału na produkcję paszy (kosztem innej produkcji rolnej) nie wystarcza i też wymaga importu. Oczywiście, nawet zwiększając produkcję mięsa ChRL nie jest w stanie zaspokoić całego swojego apatytu i w efekcie także rośnie import mięsa.
*Różnice obliczeń wynikają z odmiennych warunków klimatycznych i jakości ziemi. Nie ulega jednak wątpliwości, że różnice są drastyczne. Przy diecie wegetariańskiej lub bardzo ubogiej w mięso (jak tradycyjna chińska dieta) z jednego hektara można wyżywić 50-60 ludzi, a przy produkcji mięsa 2-3. Oczywiście obejmuje to wyliczenie produkcji kalorii. W praktyce te proporcje mogą wynosić „jedynie” 30 do 2, co wciąż stanowi drastyczną różnicę.
[…] pisałem o problemie z wyżywieniem populacji, przed którym niedługo stanie ChRL. Dzisiaj znalazłem ciekawe uzupełnienie tamtego […]
PolubieniePolubienie
[…] cierpi nie tylko na deficyt ziem uprawnych, ale też na poważne braki wody. To paradoks, że w kraju, z którego regularnie dochodzą […]
PolubieniePolubienie