by_raymund_cppanniv_1

KPF prowadzi partyzancką wojnę z rządem w Manili od powstania w 1968 roku. Od końca lat siedemdziesiąty koncentruje się przede wszystkim na działaniach w podziemiu w dużych ośrodkach miejskich, choć wciąż nawołuje do chłopskiej wojny w stylu Mao.

W środę pisałem o wizycie prezydenta Filipin, Rodrigo Duterte w ChRL i jego pomyślę na „zwrot ku Pekinowi”, a dzisiaj wygrzebałem informację, iż w piątek Komunistyczna Partia Filipin (KPF) ostrzegła go przed imperializmem chińskich komunistów (SIC!).

Całej sprawie smaczku dodaje fakt, że KPF jest w swojej ideologi przede wszystkim organizacją maoistowską.

Według KFP sojusz z ChRL będzie jedynie polegał na zastąpieniu dominacji Waszyngtonu przez Pekin, co w żaden sposób nie zmieni położenia społeczeństwa Filipin. Co najwyżej nastąpi wymiana „zewnętrznego dominanta”, ale „kapitalistyczny rabunek kraju będzie trwał”. Co ciekawe internacjonaliści z KFP żądają od KPCh „uznania i respektowania narodowej i terytorialnej integralności Filipin”. Oczekują od Pekinu „zaprzestania roszczeń do terenów połowowych wokół Bajo de Masinloc [Płycizna Scarborough]” oraz „demilitaryzacji Morza Południowochińskiego i unikania podejmowania kroków, które naruszają roszczenia innych państw”.

Dalej piszą, że „Jeżeli interesy ludu nie są priorytetem, to przyrzeczenia nowych dróg, mostów, linii kolejowych i portów będą na nic. Gospodarka będzie z zewnątrz błyszczeć, ale [pozostanie] niedorozwinięta wewnątrz, (…) będą fabryki, ale nie będzie industrializacji; będą plantacje, ale ludziom będzie brakować jedzenia i będą skazani na głód”.

No cóż, rzadko mi się to zdarza, ale muszę przyznać, że w tej części trudno nie zgodzić się z filipińskimi maoistami (tylko ten bełkotliwy język!), ale później nie jest już tak dobrze.

I całe szczęście, bo cały światopogląd by się mi zaburzył.

KFP oczekuje, że ChRL w celu zbudowania „długotrwałej przyjaźni” zdecyduje się na „poważną liczbę inwestycji”, aby mogła mieć miejsce „prawdziwa reforma rolna i ustanowienie szeregu podstawowych gałęzi przemysłu” na Filipinach, żeby „pozwolić lokalnej gospodarce stanąć na własnych nogach”.

Najpierw mówią, że ChRL to imperialistyczne monstrum pragnące eksploatować Filipiny, żeby zaraz uznać, że jednak Pekin mógłby zachować się inaczej… Instynktownie wiedzą, co jest grane, ale ideologiczny autopilot bierze w końcu górę i odlatują do Nibylandii – fachowo nazywa się to chyba schizofrenią.

KFP nie ma żadnego realnego wpływu na politykę rządu w Manili i miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie miała. Niemniej fakt, że filipińscy maoiści zaczynają wyglądać na tle prezydenta tego prawie stu milionowego państwa, na rozsądnych w ocenie neokolonialnych intencji ChRL, zaczyna być przerażający.

Opublikował/a Michał Bogusz

One Comment

  1. […] można założyć, że Duterte nie wie co robi, to w wypadku Indonezji jest to wynik interesów osobistych […]

    Polubienie

    Odpowiedz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.