Rodrigo Duterte poleciał wczoraj do Pekinu z prostym przekazem, że chce pokoju z ChRL.
W międzyczasie Pekin poparł prezydenta Filipn w jego – delikatnie mówiąc – kontrowersyjnej kampanii antynarkotykowej, której rdzeniem są masowe, pozasądowe zabójstwa handlarzy i użytkowników narkotyków – od czerwca zginęło prawie cztery tysiące osób.
Duterte przywiózł ze sobą ogromną (400 osób) delegację biznesową i w ciągu trzydniowej wizyty planuje zabezpieczyć wielomiliardowe inwestycje.
Kiedy można zrozumieć motywacje stojące za najbogatszymi przedsiębiorcami na Filipinach, którzy polecieli z prezydentem do Pekinu, to już trudniej zrozumieć przesłanki samego Duterte. Myśląc logicznie, przecież absurdalny program walki z narkotykami oparty na działaniach szwadronów śmierci nie może być wart rozłamu z Waszyngtonem i oddaniem żywotnych interesów kraju w ręce Pekinu? A może jednak jest wart dla… Duterte.
Wszystko zależy od tego, co uznamy za wartość. Dla populistów typu Duterte najważniejsza jest ich osobista władza, która jest oparta na popularności. Popularność jest podtrzymywana przez typowe zachowania populistyczne: antyelitaryzm, antyintelektualizm, granie na emocjach, wsparcie „czynnika ludowego” itp., itd. Kluczowym jest jednak także podtrzymywanie nimbu nieomylności i konsekwentnego działania. Dlatego mimo nawoływań zachodnich przywódców Duterte nie cofnie się i będzie gotowy zapłacić dużą cenę za poparcie swoich wariackich pomysłów. Przy tym będzie próbował sprzedać to rodzimej opinii publicznej jako pragmatyzm.
Pekin oczywiście natychmiast zwietrzył możliwość odciągnięcia Manili od Waszyngtonu i rozbicia do tej pory jednolitego frontu państw Morza Południowochińskiego. Partia już rozwinęła czerwony dywan dla filipińskiej delegacji i przygotowuje skrzynie świecidełek i paciorków. Media rządowe piszą z zapałem o „oliwnej gałązce” Duterte. Ze swojej strony filipiński prezydent mówi, że nie ma zamiaru „być w zmowie z zewnętrznymi wtrącalskimi i niepotrzebnie prowokować” – co biorąc pod uwagę jego język jest bardzo dyplomatyczną wypowiedzią.
W wywiadzie dla al-Jazeera przed podróżą do Pekinu powiedział: “I don’t give a shit [about human rights],”
Wycofanie się Manili ze sporu terytorialnego jest dla Pekinu warte każdych pieniędzy, a przy tym Duterte sam się przyparł do muru, najpierw zrywając z Waszyngtonem. Teraz nie ma wyboru i będzie musiał zawrzeć układ z gospodarzami na ich warunkach.
Problemem może być dla niego opinia publiczna na Filipinach. Duterte będzie próbował zaprezentować podróż do Pekinu jako sukces, ale jego popularność wynika z twardej linii przeciwko przestępczości i nie wydaje się, żeby miał mandat do oddania spornych akwenów ChRL. Tylko że fatalne skutki podporządkowania gospodarki obcemu mocarstwu oraz dopuszczenia granicy morskiej ChRL do wybrzeży Filipin zaczną być widoczne dopiero po latach i nie dadzą się już odwrócić.
Tak jest zawsze z rządami wszelkich populistów, jak choćby w Wenezueli, kiedy ich zwolennicy zostają zderzeni z rzeczywistością, to katastrofa jest już nie do uniknięcia.
[…] środę pisałem o wizycie prezydenta Filipin, Rodrigo Duterte w ChRL i jego pomyślę na „zwrot ku Pekinowi”, a dzisiaj wygrzebałem informację, iż w […]
PolubieniePolubienie
[…] państw Azji Południowo-Wschodniej utworzony przy wsparciu Waszyngtonu i Tokio. Najpierw Pekin odwiedził prezydent Filipin Rodrigo Duterte, a teraz premier Malezji, Najib Razak. Obydwaj przyjechali z podobnym przekazem: wzajemna […]
PolubieniePolubienie
[…] zwrot w polityce populistycznego prezydenta Rodrigo Duterte, który do tej pory starał się załagodzić spór terytorialny z ChRL. Wygląda na to, że nie dało się dłużej negować realiów […]
PolubieniePolubienie
[…] początku swojej prezydentury Rodrigo Duterte wydawał się skłonny pójść na ugodę z Pekinem, ale jak było do przewidzenia, w ciągu roku zmienił pozycję i powrócił do kursu swojego […]
PolubieniePolubienie
[…] kolejny zwrot w polityce zagranicznej Duterte. Na początku prezydentury szukał zbliżenia z Pekinem, aby ochłodzić relacje, a teraz wydaje się, że na nowo próbuje zbliżyć się do ChRL. W […]
PolubieniePolubienie
[…] w zamian za złagodzenie stanowiska w sprawie spornych regionów Morza Południowochińskiego. Zbliżając się do Pekinu doprowadził do poważnego ochłodzenia relacji ze Stanami Zjednoczonymi, ale wszystko skończyło […]
PolubieniePolubienie