
Protest z 2013 roku domagający się uznania i przeprosin przez Japonię za zniewolenie seksualne kobiet z Tajwanu.
Po dziesięciu latach starań otwarto wczoraj na Tajwanie pierwsze muzeum poświęcone tzw. „kobietom do towarzystwa” (慰安妇 wèi’ān fù) z czasów II wojny światowej, kiedy kobiety z podbitych terytoriów przez Japonię były w większości przypadków zmuszane do prostytucji w domach publicznych prowadzonych przez armię.
W zamierzeniu wojskowych zorganizowanie sieci domów publicznych prowadzonych przez armię miało zapobiec gwałtom dokonywanym przez żołnierzy i szerzeniu się chorób wenerycznych. Biorąc pod uwagę kulturowe usankcjonowanie prostytucji w samej Japonii dla wojskowych z Armii Cesarskiej taki krok wydawał się nie tylko logiczny, ale też akceptowalny moralnie. Zwłaszcza, że pierwsze tego typu przybytki utworzone w Szanghaju w 1932 roku korzystały z dobrowolnej pracy chińskich prostytutek.
Jednak wraz ze wzrostem liczebnym wojsk poza Japonią i negatywnym nastawieniem ludności podbitych terytoriów zaczęło brakować ochotniczek. Dlatego kobiety wabiono obietnicą pracy jako pielęgniarki lub w zakładach przemysłowych. Później po prostu porywano młode dziewczęta z domów.
Historycy różnią się w ustaleniach dotyczących liczby „kobiet do towarzystwa”. Japończycy mówią o kilkudziesięciu tysiącach, autorzy z poza Japonii o kilkuset tysiącach. Na Tajwanie mówi się o co najmniej dwóch tysiącach udokumentowanych przypadkach niewolnictwa seksualnego na rzecz armii japońskiej.
„Muzeum Ama” (ama – babcia, dzisiaj są to dziewięćdziesięcioletnie staruszki) powstało w wyniku inicjatywy fundacji „Ama” i oprócz stałej ekspozycji poświęconej „kobietom do towarzystwa” będzie się także zajmować dalszą dokumentacją oraz utrwaleniem świadectw na wideo żyjących jeszcze poszkodowanych – rejestracja świadectw trwa od 1992 roku. Muzeum i fundacja działa przede wszystkim dzięki darowiznom, a muzeum użyczy także miejsca organizacji wszelkich wydarzeń związanych z obroną i promocją praw człowieka.
Parlament japoński wystosował w 2007 roku formalne przeprosiny wszystkim zmuszanym do prostytucji w czasie II wojny światowej przez Armię Cesarską. Tajwańskie „kobiety do towarzystwa” przegrały jednak sprawę sądową przeciwko rządowi japońskiemu.
Za to Korea Południowa po latach negocjacji i protestów uzyskała w 2015 roku od Japonii fundusz (8,3 miliona USD) zarządzany przez rząd w Seulu wspierający wciąż żyjące ofiary programu „kobiet do towarzystwa”, lecz rząd tajwański z powodu bardziej złożonej sytuacji międzynarodowej nie może wywrzeć podobnej presji na Tokio.
Podobne muzea działają już od lat w Korei Południowej, ChRL i samej Japonii.
Nankin to „incydent”, a kobiety „do towarzystwa” to przecież „nieliczne przypadki”. Podejrzewam, że rządowi przedstawiciele, którzy gną karki przed „bohaterami” w Yasukuni albo sami nie wierzą w rozmiary zbrodni albo nadal nie traktują tych ofiar jak ludzi.
PolubieniePolubienie
W kwestii zbrodni wojennych jest ogromna przepaść między większością Japończyków (choć prawicowe świry i tam nabierają siły), a rządzącymi elitami, które w sumie się nie zmieniły. Abe jest wnukiem Nobusuke Kishi, powojennego premiera, ale też członka wojennego gabinetu Tojo. Tam też wszystko od lat zostaje w kręgu tych samych rodzin, które odgrywają przedstawienie z „walką” o władzę. Coś jak POPIS u nas, a ciemny lud to kupuje.
PolubieniePolubienie
[…] dwa lata po zawarciu porozumienia dotyczącego „kobiet do towarzystwa” administracja Moona zaczyna mówić, iż zawiera ono „poważne braki” i […]
PolubieniePolubienie