Pekin wyraził „niezadowolenie” z powodu zmiany nazwy nieformalnej japońskiej ambasady na Tajwanie ze Stowarzyszenia Wymiany, Japonia na Japońsko-Tajwańskie Stowarzyszenie Wymiany. Zmiana nastąpi 1 stycznia przyszłego roku.
ChRL nie podoba się użycie w nowej nazwie słowa „Tajwan”, co może wskazywać na uznanie odrębności wyspy. Sprawa jest niby błaha, ale w polityce międzynarodowej Azji Wschodniej, gdzie kwestia zachowania twarzy i gra subtelnościami są śmiertelnie poważną sprawą, to wyraźny sygnał ze strony Tokio, że wspiera zachowanie niezależności Tajwanu de facto (choć może nie de iure).
Nie przypadkiem też nastąpiło to teraz, po rozmowie telefonicznej Trumpa z Tsai Ing-wen. Tokio też chce pokazać Tajwańczykom i ChRL (a może też Trumpowi – ale wątpię by był on zdolny ogarnąć takie subtelności), że liczy się w tej grze.
Według MSZ w Pekinie jest to próba stworzenia zasady „jednych Chin, jednego Tajwanu” i jest odczytywane jako „negatywny ruch” ze strony Japonii. Rzecznik MSZ wezwał Tokio do utrzymania zasady „jednych Chin” i „nie wysyłania złej wiadomości Tajwanowi i społeczności międzynarodowej”. Równocześnie dodano, że zmian nazwy wprowadzi „nowe zaburzenia” w stosunkach chińsko-japońskich.
Sama „ambasada” podaje, iż zdecydowano się na zmianę nazwy by „poprawić rozpoznawalność”.
[…] Japonia zmieniła nazwę swojej placówki w Tajpej, co wywołało wroga reakcję Pekinu, ale Tokio poszło dalej i użyło nazwę „Tajwan” […]
PolubieniePolubienie