Na początku miesiąca, Pentagon doniósł, że wojskowe lasery, działające z terenu bazy ALW w Dżibuti oślepiają amerykańskich pilotów operujących z amerykańskiej jednostki w tym kraju. W efekcie dwóch pilotów miało doznać mniejszych kontuzji oczu.
Pekin wszystkiemu zaprzecza, ale do incydentów doszło tylko w promieniu 750 metrów wokół chińskiej bazy.1 Ponadto doktryna ALW zakłada używanie laserów do oślepiania pilotów przeciwników w czasie nalotów na niskiej wysokości. Dlatego podejrzewam, że Chińczycy uznali, iż Amerykanie specjalnie latają blisko ich bazy, aby ich szpiegować i postanowili działać.
Nie ma to większego sensu, ponieważ jak znam życie chińska jednostka jest bez przerwy monitorowana przez latające na wysokim pułapie „Predatory” i Amerykanie nie mają potrzeby wysyłać samolotów. ALW często jednak działa schematycznie.
Problem w tym, że w sytuacji napiętych stosunków między dwoma państwami drobna utarczka gdzieś na krańcach świata, może nagle urosnąć do rangi poważnego kryzysu. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do NATO i Układu Warszawskiego w czasach zimnej wojny, obydwie strony nie mają wypracowanych procedur minimalizowania możliwości niezaplanowanego starcia.
Ponadto chińscy wojskowi są znani z podejmowania ryzykownych działań, czego dowodzi incydent z EP-3 na Morzu Południowochińskim w 2001 roku. Do większego incydentu może dojść bez woli politycznej obydwu rządów. Zwłaszcza, że w Dżibuti obydwie strony dzieli od siebie jedynie kilka kilometrów pustyni.
—
1 Baza ALW znajduje się tylko kilka kilometrów od amerykańskiej, więc przeloty amerykańskich jednostek lądujących lub startujących w okolicy nie są raczej prowokacją, a wynikają z konieczności.
Zdjęcie: Ćwiczenia oddziałów ALW w Dżibuti.
[…] ALW, która ustanowiła w 2017 roku w Dżibuti swoją pierwszą bazę poza terenem ChRL, nie ma planów likwidacji ani ograniczenia swoich operacji w regionie. Dlatego […]
PolubieniePolubienie