AKTUALIZACJA: Prędzej czy później każdy popełni jakiś błąd – mnie to właśnie spotkało. Dzięki jednemu z czytelników (nie wiem, czy mogę podać dane tej dobrej duszy) znalazłem formację, że jednak niektóre amerykańskie jednostki przekroczyły linię 12 mil morskich wokół sztucznych wysp na Morzu Południowochińskim. Dziękuję za informację i przepraszam pozostałych za wprowadzenie w błąd. To pocieszające, że degrengolada Zachodu nie jest chyba tak wielka, jak się czasami wydaje.
Brytyjski okręt desantowy, HMS Albion przeszedł w drodze do Wietnamu, gdzie ma odbyć kurtuazyjną wizytę, przez Morze Południowochińskie w pobliżu baz ALW na sztucznych wyspach w archipelagu Paracelskim. Wszystko w ramach egzekucji wolności żeglugi.
Okręt był w częściej w Japonii, gdzie prowadził wspólne ćwiczenia z japońską marynarką.
Według niepotwierdzonych doniesień na spotkanie wyruszyły mu dwa helikoptery i fregata Marynarki ALW, ale nie nawiązano bezpośredniej łączności radiowej. Okręt także nie przekroczył linii 12 mil morskich wokół sztucznych wysp.
Mam wrażenie, że zarówno Pekin jak i Zachód prowadzą tutaj jedynie gombrowiczowską „grę w gęby”. Z jednej strony Zachód odrzuca pretensje Pekinu do całości Morza Południowochińskiego i wysyła okręty wojenne na regularne patrole, ale z drugiej te nigdy nie przekraczają linii 12 mil morskich, czyli granicy wód terytorialnych. Problem w tym, że skoro nie uznaje się pretensji terytorialnych Pekinu do wyznaczenia wód terytorialnych czy wyłącznej strefy ekonomicznej wokół sztucznych wysp, to czemu skrupulatnie przestrzegać nieistniejących – według nas – granic?
Oczywiście nie wiadomo, jak zareagowałby Pekin, gdyby któryś z zachodnich okrętów przeciął linię 12 mil morskich. Czy doszłoby do wymiany ognia? W takim wypadku, Zachód byłby uznany za prowokatora. Jednak dotychczasowe działania nie zmieniły postawy Pekinu, a wręcz potwierdzają go w przekonaniu o pasywnej, reaktywnej postawie Zachodu.
Mimo wszystko także Pekin, który za każdym razem protestuję na potęgę, w dużym stopniu działa już w rutynowy sposób. W sumie fakt, że obce okręty trzymają się poza linia 12 mil morskich, zawsze może być pokazany, jako dowód de facto uznania chińskich działań.
Szczerze mówiąc nie widzę łatwego wyjścia dla Zachodu. Przekroczenie granicy 12 mil morskich, grozi poważnym konfliktem, a obecne działania nie wpływają na Pekin. Równocześnie nie można ich także zaniechać, ponieważ będzie to uznane za dowód słabości.
[…] nie jest zainteresowany wypracowaniem zasad postępowania, ponieważ ich brak pozwala mu testować determinację drugiej strony oraz ma nadzieję, że właśnie obawa przed przerodzeniem się podobnego incydentu w otwarte […]
PolubieniePolubienie
[…] Z jednej strony uważa, że musi odpowiedzieć na działania Waszyngtonu i jego sojuszników, a równocześnie pragnie uniknąć poważniejszego incydentu. Dlatego sensownym wyborem jest […]
PolubieniePolubienie