W niedzielę doszło do incydentu w Cieśninie Tajwańskiej. Dwa myśliwce J-11 Sił Powietrznych ALW przekroczyły granicę miedzy ChRL a Republiką Chińską (Tajwan) w Cieśnienie Tajwańskiej. W odpowiedzi tajwańskie myśliwce wyleciały na spotkanie maszynom z kontynentu. Jednostki obydwu stron manewrowały przez ok. 10 minut, po czym myśliwce z ChRL wróciły na swoją stronę granicy.
Granica między obydwoma państwami chińskimi przebiega w Cieśninie Tajwańskiej wzdłuż tzw. Mediany. Po stronie tajwańskiej znajduję się także strefa zakazu lotów, w której są jedynie wyznaczone korytarze dla lotów pasażerskich między wyspą a Chinami kontynentalnymi.
Bezpośrednie loty między ChRL i Tajwanem otwarto dopiero w 2003 roku. Początkowo miały miejsce tylko w okresie Chińskiego Nowego Roku i były dostępne jedynie dla obywateli Republiki Chińskiej. W 2006 roku dodano także loty w okresie Świąt Qingming, Święta Latarni oraz Święta Smoczych Łodzi. W 2008 zniesiono ograniczenia co narodowości pasażerów i rejsy miały miejsce raz w tygodniu. W 2009 roku nowe porozumienie umożliwiło codzienne loty rejsowe (w sumie 108 lotów tygodniowo) w opozycji do dotychczasowych czarterów.
Incydent został określony przez władze w Tajpej jako „lekkomyślny i prowokacyjny”. To pierwsze tego typu naruszenie nieformalnej granicy1 miedzy Tajwanem a ChRL od 2011 roku, kiedy chińskie myśliwce przypadkowo przekroczyły Medianę. Tym razem jednak nie ma mowy o przypadku. Długość incydentu, jak i manewry chińskich maszyn wykluczają przypadek.
Pekin zaprzestał tego typu prowokacji w 1999 roku, co było warunkiem rozpoczęcia rozmów o bezpośrednich połączeniach pasażerskich. Wcześniej konieczna była przesiadka w Hong Kongu.
Wydaje się, że Pekin zdecydował się na działania, które mogą zagrozić porozumieniu, ponieważ uważa, że Tajpej nie uziemi lotów. Zdaniem rządzących ChRL w ciągu dekady stosunki gospodarcze zmieniły się na tyle na niekorzyść wyspy, że to teraz Tajpej powinna zabiegać o utrzymanie połączeń. Równocześnie Pekin szuka sposobu na odpowiedź na operacje wolności żeglugi prowadzone przez Amerykanów na Morzu Południowochińskim. Z jednej strony uważa, że musi odpowiedzieć na działania Waszyngtonu i jego sojuszników, a równocześnie pragnie uniknąć poważniejszego incydentu. Dlatego sensownym wyborem jest eskalacja napięcia z Tajwanem a nie bezpośrednio ze Stanami Zjednoczonymi.
Podobnie można tłumaczyć działania lotnictwa ALW na Morzu Wschodniochińskim, gdzie w sobotę przeleciał przez Cieśninę Miyako (między wyspami Okinawa i Miyako) zespół z czterech bombowców Xian H-6K z jednym Tupolewem Tu-154 MD przystosowanym do działań wywiadu elektronicznego, w asyście co najmniej dwóch myśliwców. W tym wypadku ChRL korzysta z wolności żeglugi (także powietrznej), której odmawia innym na Morzu Południowochińskim.
Zobaczymy, jak odpowie Waszyngton. Jeżeli w ogóle zareaguje.
—
1 Nieformalnej, ponieważ była wyznaczona arbitralnie przez Tajwan i dotyczy dwóch nie uznających się wzajemnie bytów państwowych.