W poniedziałek Xi Jinping odwiedził uniwersytet Tsinghua w Pekinie. Sam Xi jest absolwentem wydziału chemii inżynierskiej tego uniwersytetu, a pretekstem do wizyty była 110 rocznica założenia uczelni.
Wizyta jednak była zaadresowana do całego środowiska naukowego, a sekretarz generalny KPCh nie brzmiał w brew pozorom całkowicie optymistycznie. Przywódcy partii zdają sobie sprawę z głębokiego uzależnienia technologicznego ChRL od Zachodu, który w bólach bo w bólach – wywoływanych chciwością i krótkowzrocznością – jednak coraz bardziej ogranicza transfer nowoczesnych technologii za Wielki Mur. Dlatego w Tsinghua Xi powiedział: „Potrzeba, aby szkolnictwo wyższe, wiedza naukowa oraz wybitne talenty, wsparły rozwój Partii i kraju jest bardziej konieczna niż kiedykolwiek.” Sytuacja jest na tyle poważna, że Xi nawet uznał: ” Musimy… ośmielać wolne poszukiwania, odwagę kwestionowania istniejących teorii i śmiałość do otwierania nowych kierunków (SIC!).” Oczywiście, wolność myśli, wolnością myśli, ale partia ma zawsze rację, więc żeby nikomu się w głowie nie przewróciło Xi ostrzegł: „[Akademicy] muszą wzmocnić swoje przekonania, zawsze stać razem z Partią i ludem oraz świadomie być solidnymi zwolennikami i lojalnymi uczestnikami socjalizmu z chińską charakterystyką.”1
Jak to więc jest z chińską innowacyjnością? Rzeczywiście jest tak źle jak myślą Xi Jinping i towarzysze, czy może jednak jest tak dobrze, jak głoszą na Zachodzie apologeci reżimu?
Nie da się ukryć, że rozwój ChRL robi wrażenie na przyjezdnych. Rozmach inwestycji, odczucie nowoczesności i szybkiego rozwoju jest niesamowite, ale tylko w centrach dużych miast lub na wysepkach nowoczesności na prowincji. Zewnętrzni obserwatorzy nie do końca sobie jednak zdają sprawę, że z technologicznego punktu widzenia nie są to rzeczy specjalne. Sama ilość i wysycenie szybkimi pociągami, wszechobecną „nierdzewką” i dotykowymi ekranami nie świadczy o zaawansowaniu technologicznym a raczej o dużych inwestycjach infrastrukturalnych – inna kwestia to skąd pochodzą na to wszystko środki i jaki jest stopień zwrotu z tych inwestycji.
Szybkie pociągi zbudowano importując technologię z Niemiec i Japonii, a ich sukces był możliwy tylko dzięki ogromnym inwestycjom państwa. Jednak sama dostępność kapitału (prywatnego czy państwowego) pozwala na szeroką implementację, ale nie przekłada się na rodzimą innowacyjność. Podobnie jest w innych dziedzinach. Spójrzmy na WeChat, świetna aplikacja – świetna także dla służb do kontrolowania ludzi – ale nie jest to oryginalny chiński wynalazek, lecz – owszem twórcze – rozwinięcie zachodniej koncepcji. Problemem ChRL jest fakt, że radzi sobie całkiem dobrze z innowacyjnościami drugiej i trzeciej generacji, ale wciąż nie potrafi stworzyć czegoś całkiem nowego.
W chińskim przedszkolu dzieci na zajęciach z rysunku muszą przekopiować obrazek narysowany przez panią na tablicy, np. statek i są oceniane poprzez pryzmat tego, czy nie tylko odwzorowały dobrze rysunek nauczycielki, ale też czy zrobiły to w tej samej kolejności. Zachodnia koncepcja, że daje się dzieciom papier, kredki i tylko rzuca hasło narysujcie statek, jest nie do pomyślenia. Oczywiście, jest to element przygotowywania do nauki pisania chińskich hieroglifów. Jednak już na pierwszym poziomie edukacji zabija wszelką innowacyjność.
Problemem jest edukacja, która ze swej natury jest odtwórcza i zabija indywidualność oraz wbrew słowom Xi Jinping nie ośmiela w żadnym razie do jakichkolwiek wolnych poszukiwań. Do tego dochodzi gorset ideologiczny, „feudalizm” na uczelniach, ograniczenia w dyskursie publicznym – nie mówiąc już o braku wolności słowa, ale też głęboko zakorzeniony konserwatyzm, wynikający ze strachu, że każdy kto się wychyla, to prędzej czy później straci głowę. Krótko mówiąc: innowacyjność w ChRL natrafia na problemy natury strukturalnej, kulturowej i politycznej.
Lecz sprawy nie wyglądają całkowicie tak źle – kasa czyni jednak cuda. Oczywiście, wszystkich przepaści nie da się zasypać pieniędzmi, ale jednak ogromne wydatki na naukę przynoszą rezultaty. Oczywiście, można powiedzieć, że na Zachodzie przy takim finansowaniu dokonano by o wiele więcej, ale tak długo, jak tego finansowania nie ma, to jest tylko pocieszanie się. W rezultacie Chiny dokonują postępów także w dziedzinie badań podstawowych. Co więcej, szybkość implementacji jest tutaj o wiele wyższa. Co z tego, że na zachodnich uczelniach powstają lepsze i lepiej zaawansowane technologicznie rozwiązania, kiedy czekają one potem latami na wdrożenie. W ChRL droga od wynalazku do implementacji jest łatwiejsza i krótsza.
Jednak i tutaj pojawiają się ciemne chmury na horyzoncie. Implementacja wynalazków jest – oprócz środków finansowych – w dużym stopniu uzależniona od generalnej skłonności do akceptowania nowych rozwiązań w społeczeństwie. Ta jest zawsze większa w krajach na dorobku, gdzie brak jakichkolwiek rozwiązań w danej dziedzinie, pozwala od razu na adaptację najnowszych rozwiązań. Zależy również od populacji. Im młodsza, tym bardziej skora do zmian. Dlatego wraz z nasyceniem już wdrażanymi rozwiązaniami i starzeniem się populacji, będzie maleć w ChRL poziom implementacji innowacji. Ten mechanizm zadziałał w Japonii, która przodowała w implementacji w życiu codziennym innowacji w latach 80. XX wieku, a dzisiaj zmaga się z przywiązaniem do faksu.
Nie przekreślałbym całkowicie zdolności KPCh do pobudzenia innowacyjności, ale przeszkody stwarzane przez samą partię nie są małe. Czas też gra na niekorzyść ChRL. Zobaczymy.
—
1 Nie będę się znęcał i pisał o oczywistej sprzeczności między „wolnomyśliciel” a „wierny partii”.
[…] czyt to oznacza dużą czystkę na uczelniach. Taka akcja zakłóciłaby ich pracę i zagroziła ambitnym celom kierownictwa. Dlatego raczej spodziewam się cichej i rozłożonej w czasie czystki, w ramach […]
PolubieniePolubienie