Nieraz poruszałem kwestie demograficzne ChRL, ale to nie jedyne państwo w regionie, które zmaga się ze spadającą dzietnością. Japonia ma nie mniejszy problem. W efekcie rząd japoński przedstawił w piątek nowy plan zwiększenia świadczeń na opiekę nad dziećmi w ciągu najbliższych trzech lat. W ramach planu rząd planuje m.in. rozszerzenie zasiłków na dzieci, które mają być przyznawane teraz bez progu dochodowego.
Japonia należy do najszybciej starzejących się społeczeństw na świecie, a liczba noworodków po raz pierwszy spadła poniżej 800 tys. po tym, jak w 1973 r., podczas drugiego wyżu demograficznego, osiągnęła szczytowy poziom 2,09 mln. Kryzys demograficzny przekłąda się na nasilenie się niedoborów siły roboczej i obniżenie długoterminowego potencjału wzrostu Japonii.
Program może jednak doprowadzić do kolejnego dużego pakietu wydatków i nadwyrężyć – już nadszarpnięte – finanse publiczne. Podczas gdy rząd przeznaczył 6,1 bln JPY (45,90 mld USD) na kroki mające na celu zatrzymanie spadającej liczby dzieci, to cześć polityków rządzącej Parti Liberalno-Demokratycznej domaga się dodatkowych 8 bln JPY, aby sfinansować nowe środki. Minister finansów Shunichi Suzuki powiedział w piątek, że Japonia musi znaleźć „stałe źródło dochodów”, aby sfinansować politykę opieki nad dziećmi, ale wyraził ostrożność wobec pomysłu emisji dodatkowego długu.
Premier Fumio Kishida wielokrotnie przysięgał podwoić wydatki związane z opieką nad dziećmi, ale unikał podawania konkretnych szczegółów, które, jak powiedział, zostaną uściślone w czerwcu, kiedy rząd podejmie decyzje w kwestiach kluczowych polityk na kolejne półrocze. Niektórzy analitycy widzą w najnowszym planie znak, że Kishida próbuje wzmocnić poparcie i przygotowuje się do ogłoszenia wyborów w najbliższych miesiącach, aby umocnić swoją pozycję w partii rządzącej. Przy tym partie opozycyjne również nie mają nic przeciwko zwiększeniu wydatków na opiekę nad dziećmi, ponieważ w tej kwestii panuje konsensus. Lecz samo zwiększenie dodatków na dzieci niekoniecznie pomoże odwrócić wskaźnik urodzeń. Problem leży nie tylko w kosztach utrzymania dziecka – choć te nie są małe – ale też w modelu rodziny, pozycji kobiet na rynku pracy (możłiwość powrotu do pracy po urodzenia dziecka), urlopów wychowawczych, dostępu do żłobków i przedszkoli itd. To wszystko sa tematy, których – konserwatywni w większości – japońscy politycy boją się jak ognia, a bez ich zaadresowania żadna suma pieniędzy nie zmieni sytuacji.