Władze ChRL zastanawiają się nad wycofaniem języka angielskiego z egzaminu Gaokao, który kończy szkołę średnią i jest równocześnie przepustką na studia. Od jakiegoś czasu Pekin też prowadzi kampanię – z mizernymi rezultatami co prawda – eliminowania angielskich nazw i słownictwa z przestrzeni publicznej.
Pojawiły się ostatnio pogłoski, iż język angielski ma zniknąć z curriculum Gaokao w 2017 roku. Oficjalne propozycje zastrzegają jednak, że zmiana mogłaby być możliwa dopiero w 2020 roku. Niemniej rozgorzała poważna dyskusja o miejscu nauki angielskiego w systemie edukacyjnym ChRL oraz użyteczności znajomości angielskiego (co jest również utożsamiane ze znajomością języka obcego) w ogóle. W ankiecie na Weibo, 55,5% uczestników opowiedziało się za usunięciem angielskiego z Gaokao.
Jest kilka powodów takiego nastawienia Chińczyków.
Nauka angielskiego (lub w ogóle języków niechińskich) jest dla wielu Chińczyków bardzo trudna. Problem polega nie tylko na odmienności gramatycznej, czy morfologicznej języka, ale też na fakcie, że w językach stosujących zapis alfabetyczny trzeba się najpierw nauczyć mówić, aby móc pisać i czytać. Równocześnie zakres fonetyczny chińskiego w porównaniu z innymi językami jest bardzo ubogi. W mandaryńskim występuje tylko około 410 sylab (każda może być wyrażona w czterech tonach lub pozostać neutralną). Dla porównania angielski ma w użyciu około 10 000 sylab a polski blisko 20 000. Chińska szkoła radzi sobie z tym w dosyć prosty (i mało efektywny) sposób – studenci uczą się wszystkiego na pamięć. W konsekwencji nauka angielskiego pochłania dużo czasu i stanowi poważny wysiłek, a po latach nauki większość absolwentów wciąż ma kłopoty z praktycznym użyciem angielskiego, mimo dobrej, ale biernej znajomości.
Równocześnie Chiny są dotknięte problemem wtórnego analfabetyzmu. Powszechne użycie komputerów i europejskiej klawiatury (do zapisu fonetycznego) powoduje utratę znajomości pisma ręcznego. I nie tylko chodzi o zanik umiejętności kaligrafii i szybkiego, wyraźnego pisania, ale wielu Chińczyków nie potrafi napisać nawet podstawowych znaków, ponieważ na co dzień wprowadzają je fonetycznie na klawiaturze, a coraz lepsze programy od razu zamieniają je na chińskie znaki całymi zdaniami. Dla wielu czas zwolniony przez wyeliminowanie angielskiego, mógłby być wykorzystany na naukę chińskiego.
Innym argumentem przeciwników angielskiego jest spadek znaczenia znajomości angielskiego na rynku pracy. Wynika to jednak właśnie z upowszechnienia się angielskiego i w żaden sposób nie eliminuje użyteczności angielskiego jako takiego we współczesnym świecie. Mam nieodparte wrażenie, że uprzywilejowane grupy społeczne są niezadowolone z utraty jednej ze swoich przewag nad innymi, jaką była zawsze znajomość angielskiego (i innych języków obcych). Eliminacja angielskiego z Gaokoa (i całego systemu egzaminacyjnego) doprowadzi szybko do zniknięcia nauki angielskiego z chińskiej szkoły w ogóle. Nacisk rodziców będzie zbyt duży. Chińska szkoła ma tylko jedno zadanie: przygotować do Gaokao. Wszystko inne jest nieistotne. Elity nadal będą uczyły swoje dzieci języków obcych na prywatnych kursach i w ten sposób szybko odzyskają nad innymi przewagę. Jest to też argument wysuwany przez obrońców angielskiego w szkole i na egzaminach. W sytuacji rosnących różnic społecznych i ekonomicznych, pogłębiającego się rozwarstwienia, znajomość angielskiego, a właściwie jej brak będzie kolejnym elementem upośledzenia społecznego klas niższych.
Dlaczego w takim razie władze wydają się skłaniać ku eliminacji angielskiego ze szkoły?
Moim zdaniem wynika to przede wszystkim z obsesji kontroli informacji. Ograniczenie znajomości angielskiego odetnie wiele segmentów społeczeństwa ChRL od alternatywnych źródeł informacji. Może wydawać się to z pozoru idiotyczne, ale trzeba pamiętać, że przez setki lat Chińczycy mieli zakaz opuszczania Chin lub kontaktowania się z obcymi. Kto raz wyjechał, miał zakaz powrotu pod karą śmierci. Każdy, kto znał obce języki był podejrzany i postrzegany jako „mniej chiński”. Przez wieki ignorancja o świecie zewnętrznym była cnotą, a chęć poznania tego co za morzem było objawem niebezpiecznych tendencji. I dzisiaj nie brakuje w ChRL tradycjonalistów i izolacjonistów, a władze z chęcią eksploatują nacjonalizm a nawet chiński szowinizm. Eliminacja angielskiego ze szkoły wpisuje się w tę samą tradycyjną – i zawsze zgubną dla Chin – logikę.
autokorekta na linuksach słabuje? twoje dys mocno ostatnio się przebijają
PolubieniePolubienie
Raczej mało czasu, ale widzę, że ty wolisz jak zawsze być złośliwym niż pomocnym…
PolubieniePolubienie
To wtedy co zostanie w szkole? Tylko chiński i matematyka? Jeżeli młodzi Chińczycy mają problem z pisaniem, to wystarczy znaleźć salę dydaktyczną bez komputera prawda? Chociaż co ja tu będę… chodzi tylko o kontrolę. Mam ogromną nadzieję i trzymam kciuki, żeby te pomysły nie weszły w życie.
PolubieniePolubienie
Problem z ręcznym pisaniem mają przede wszystkim dorośli. Kiedyś byłem na proszonym obiedzie i gospodarz (informatyk) płacząc kartą kredytową zapomniał jak się podpisać. Bardzo ambarasujący moment… Oczywiście, nie wiele to ma wspólnego z angielskim w szkole, ale chodzi o dobrze brzmiący pretekst.
PolubieniePolubienie
[…] że w Pekinie uznali, iż łatwiej będzie zmusić świat do nauczenia się mandaryńskiego, niż nauczyć Chińczyków angielskiego. To jednak tylko złośliwość, mimo ciężkiego akcentu wielu Chińczyków radzi sobie całkiem […]
PolubieniePolubienie
[…] Sposobem na przyciągnięcie rodziców do guexue jest włączenie od 2014 roku elementów guoxue do curriculum gaokao, kosztem punktów zdobywanych między innymi za naukę angielskiego. […]
PolubieniePolubienie
[…] lat jest prowadzona kampania ograniczania pędu do nauki angielskiego. Były już nawet głosy, aby usunąć angielski z gaokao (matura i egzamin wstępny na uczelnię w jednym). Spowodowałoby to, że większość Chińczyków […]
PolubieniePolubienie