Ministerstwo Infrastruktury i Technologii Informacyjnych ChRL ogłosiło wprowadzenie od dawna zapowiadanej regulacji: deweloperzy aplikacji będą musieli się rejestrować pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem.
Wszystko – oczywiście – w szczytnym celu zapobieżenia rozprzestrzeniania aplikacji zawierających treści pornograficzne lub szkodliwe oprogramowanie. Widać, że Pekin jednak potrafi uczyć się czegoś od Zachodu, gdzie uderza się w wolność Internetu pod przykrywką walki z pedofilią, terroryzmem lub kradzieżą rzekomej własności intelektualnej.
Ministerstwo stworzy też czarną listę deweloperów łamiących prawo. Operatorzy telekomunikacyjni, producenci smartfonów i sklepy z aplikacjami będą obarczone odpowiedzialnością pozyskiwania danych osobowych deweloperów publikujących na ich platformach internetowych. Stworzona w ten sposób baza danych będzie udostępniona firmom zajmującym się bezpieczeństwem systemów komputerowych i Internetu. Będą oni mieli prawo blokowania aplikacji pochodzących od deweloperów z czarnej listy.
Szanse na implementacje nowej regulacji są praktycznie zerowe. Podobnie jak to jest z regulacjami mówiącymi o używaniu prawdziwych danych przy rejestracji kart SIM (na doładowanie), serwisach mikroblogowych, blogów czy kont na stronach służących wymianie filmów. Podobnie jak w innych wypadkach nikt nie ogarnie masy danych. Równocześnie, osoby zainteresowane ominięciem ograniczeń nie będą miały z tym żadnego kłopotu.
Każdy reżim miewa przebłyski totalnej głupoty. Nie należy traktować powyższego jako coś nadzwyczajnego. W maju władze lokalnego miasta Liaoning ogłosiły, że trzeba będzie się wylegitymować kupując… zapałki. Wszystko oczywiście w ramach narodowej strategii walki z terroryzmem. W Kunmingu przez jakiś czas obowiązywała rejestracja kupujących maski, t-shirty i opłacających usługi poligraficzne, tutaj powodem były protesty przeciwko planowanym zakładom petrochemicznym.