Rosyjscy celnicy widzieli się już w programach telewizyjnych i z nagrodami, może nawet od samego Wowy, kiedy odkryli w zeszłym miesiącu 230 kilogramów podejrzanej substancji. Rosyjskie media szybko obiegła wiadomość o zuchach, którzy pokrzyżowali plany chińskiej szajki planujące wprowadzić na moskiewski rynek prawie ćwierć tony metaamfetaminy. W sumie zatrzymano 34 osoby.
Dzielni czynownicy nie chcieli słuchać tłumaczeń zatrzymanych, że jest to tofu, taki serek z soi oraz substancje potrzebne do jego produkcji. Nikt nie nabierze specjalistów ze służb. Oni przecież wiedzą, że ser to się robi z mleka.
Ostatecznie najwyższe czynniki uznały, że zarekwirowany towar to było jednak tofu i koagulanty do mleka sojowego. Zwłaszcza, że jak donosi China Daily, zatrzymani są pracownikami wytwórni… tofu z Heilongjiang.
Na początku jednak urząd celny na moskiewskim lotnisku nie dawał wiary tłumaczeniom zatrzymanych nawet, kiedy ci zostali wsparci przez pracowników konsularnych ambasady ChRL. Dopiero szereg testów wykazał, że zatrzymane substancje nie są żadnym znanym narkotykiem i ostatecznie odpuszczono zatrzymanym Chińczykom.
Co ciekawe, tofu i podejrzane substancje zatrzymano do dalszych badań. No cóż, jak znam Rosję, to całą „kontrabandę” po prostu zdążyli rozkraść w nadziei, że to jednak metaamfetamina.
Hmmm… Z 230 kilo to można by zrobić naprawdę dużo 家常豆腐…
Za Wielkim Murem: Chiny i Azja 