Dzisiejszy dzień obfitował w wiadomości związane z Chinami. Xi Jinping odwiedza Hong Kong z okazji dwudziestej rocznicy przejęcia byłej brytyjskiej koloni i przyjmuje defiladę by pokazać, że władza wyrasta z lufy karabinu. Relacje Trumpa z ChRL zaczynają się psuć, a tak przynajmniej twierdzi The Guardian – moim zdaniem przedwcześnie. Pekin straszy Indie mało zawoalowanymi aluzjami do wojny 1962 roku. O tym wszystkim jednak mówią media światowe, ale moją uwagę przykuło coś innego.
Pekin odwołał udział w planowanych na koniec lipca w Tokio rozmowach „na wysokim szczeblu” z Koreą Południową i Japonią. Drobiazg i nic dziwnego, że został przykryty przez bardziej spektakularne wydarzenia.
W sumie, jak odwołana konferencja dyplomatyczna może się równać z defiladą, no nie? Masowego odbiorcy to nie obchodzi.
Powodem, dla którego ChRL się wycofała z rozmów, jest oficjalnie implementacja systemu THAAD w Korei Południowej. Tylko, że od ponad roku mówi się rozmieszczeniu systemu antyrakietowego w Korei Południowej i Pekin doskonale o tym wiedział zanim jeszcze zaplanowano spotkanie trójstronne w Tokio. Istnieje jednak kilka powodów, które w rzeczywistości mogą stać za decyzją Pekinu.
Po pierwsze, jest to kolejna forma wywarcia presji na Seul by zrezygnował z systemu THADD, ale w Pekinie chyba zdają sobie sprawę, że na to jest już za późno i w obliczu nieprzewidywalności Korei Północnej obrona przeciwrakietowa ma dla Korei Południowej pierwszoplanowe znaczenie. Może zdecydowano się na ten krok w Pekinie jednak teraz w związku z trwającą wizytą prezydenta Moon Jae-in w Waszyngtonie, by przypomnieć zarówno Korei Południowej, jak i Stanom Zjednoczonym o swoich pretensjach.
Po drugie, może chodzi o upokorzenie Tokio i uniemożliwienie Shinzo Abe odegranie roli arbitra. Problem w tym, że Pekin stawia się w ten sposób w roli nieprzewidywalnego i mało wiarygodnego partnera dyplomatycznego. Miałoby to sens, gdyby ChRL zajmowała zdecydowanie supermocarstwową pozycję w regionie, a tak nie jest. Prędzej czy później takie zachowanie zawsze się mści.
Po trzecie, wszystko może się wiązać – jak zawsze w ChRL – z polityką wewnętrzną. Na jesieni odbędzie się XIX Zjazd KPCh, który zadecyduje, czy przekazać władzę w 2022 roku kolejnemu pokoleniu, czy jednak Xi Jinping zostanie na dłużej. W napiętej sytuacji wewnątrz partii wszelkie rozmowy międzynarodowe, które bez względu na wynik mogłyby stanowić okazję do walk frakcyjnych, lepiej odłożyć w czasie. Dlatego nie dziwią głosy, że trójspotkanie odbędzie się na początku 2018 roku, kiedy kurz po bitwie na wrześniowym zjeździe partii już opadnie.
Osobiście stawiam na trzecią możliwość.