W ostatnią niedzielę w wyborach uzupełniających do Rady Legislacyjnej, tzw. LegCo, ruchowi demokratycznemu nie udało się utrzymać dwóch z czterech miejsc zwolnionych1 po nieobjęciu mandatów przez posłów demokratycznej opozycji.
Odmową złożenia przysięgi była strzałem w kolano demokratów, a do tego jeszcze kompletnie pustym gestem. Nie tylko utracili praktyczne prawo weta w Legco, to jeszcze właściwie podarowali go Pekinowi na tacy.
W efekcie demokraci stracili możliwość blokowania zmian konstytucyjnych.
W 70 osobowej Radzie, której połowa jest wybierana w wyborach bezpośrednich, a reszta to de facto nominaci Pekinu, szeroko rozumiany ruch demokratyczny zajmuje już tylko 28 mandatów, czyli większość pochodzącą z wolnych wyborów, ale po wyborach uzupełniających propekińskie ugrupowania uzyskały niezbędne do zmiany konstytucji dwie trzecie głosów.
Owszem, można się spodziewać, że lokalne władze znalazłyby inny sposób na wyeliminowanie kilku demokratycznych członków Legco, ponieważ dostały taki nakaz z Pekinu, ale wtedy musiałyby jawnie pogwałcić wszelkie normy. A tak, małym kosztem wizerunkowym, jakim było niedopuszczenie do wyborów kilku bardziej znanych demokratycznych kandydatów z Agnes Chou na czele, zrealizowano zadanie z zachowaniem pozorów demokracji.
—
1 W sumie nie dopuszczono do zaprzysiężenia szóstki członków LegCo, którzy odmówili złożenia przyrzeczenia wierności ChRL, ale niedzielne wybory dotyczyły tylko czterech mandatów.
[…] Ponieważ przedstawiciele opozycji dominują w tej drugiej grupie, to daje jej to teoretycznie możliwość blokowania każdej ustawy. Jest tak tylko tak długo, jak wszyscy przedstawiciele opozycji są dopuszczeni do […]
PolubieniePolubienie