Rosja ogłosiła, że udostępni milion hektarów ziem ornych na Dalekim Wschodzie inwestorom krajowym, ale też zagranicznym. Moskwa zakłada, że 50% ziemi trafi w ręce inwestorów z ChRL, 25% do rodzimych, a pozostałe 25% w ręce przedsiębiorstw rolnych z innych państw. Udostępniony areał to mniej więcej jedna trzecia wszystkich ziem ornych na Rosyjskim Dalekim Wschodzie. Region potrzebuje też inwestycji około-rolniczych, jak przetwórnie, logistyka, czy produkcja nawozów sztucznych.

Rosja od lat próbuje zaradzić wyludnianiu się regionów dalekowschodnich poprzez szereg zachęt dla osadników i inwestorów. W 2016 roku zaoferowano za darmo ziemie przesiedleńcom z europejskiej części kraju, ale nie spotkało się to ze zbyt dużym odzewem. Obecne nadzieje Rosjan na tak duże zainteresowanie chińskich inwestorów wiążą się z wojną celną miedzy Pekinem i Waszyngtonem. Nałożenie 25% ceł na sprowadzane ze Stanów Zjednoczonych ziarno soi oraz inne produkty rolne ma uczynić produkcję żywności po rosyjskiej strony granicy opłacalną komercyjnie.

Faktycznie, Pekin ma problem ze znalezieniem alternatywnych źródeł przede wszystkim soi. Brazylia i inne państwa produkujące duże ilości soi na pasze są zainteresowane eksportem mięsa, a nie pomaganiem chińskim farmerom w produkcji taniej konkurencji. Dlatego rozpoczęcie produkcji na Dalekim Wschodzie Rosji może stanowić atrakcyjną alternatywę, mimo że Pekin już zapowiedział zwiększenie w ciągu dwóch lat areału, na którym uprawiana jest w ChRL soja o milion hektarów, ale to może się odbyć tylko kosztem innej produkcji. Dlatego rosyjska propozycja może być atrakcyjna – przynajmniej na papierze.

Kremlowscy decydenci zapewniają, że ziemie, które znajdą się w ofercie nadają się do produkcji soi, ziemniaków, a nawet uprawy pszenicy konsumpcyjnej. Problem w tym, że najlepsze tereny są już zajęte.1 To co zostało i leży od dawna nieużytkiem jest albo niższej klasy, albo umiejscowione w niedostępnych, oddalonych regionach, bardzo słabo połączonych z głównymi liniami komunikacyjnymi.

Inna sprawa to brak rąk do pracy. Dalekowschodnie regiony Rosji są słabo zaludnione – 6,1 mln km kw i jest zamieszkane przez populację oficjalnie wynoszącą 6,3 mln. A im bardziej odległe tereny, tym większe problemy ze znalezieniem ludzi gotowych i zdolnych do pracy w rolnictwie. Alternatywą byłby przyjazd chińskich osadników, ale to raczej pozostaje w sferze fantazji.

ChRL ma sama problemy ze znalezieniem chętnych do pracy na wsi, a rekrutacja ochotników do wyjazdu w niedostępne regiony Rosji do ciężkiej pracy na roli jest praktycznie niemożliwa. Inna sprawa to psychoza rosyjska na punkcie zalewu chińskim żywiołem Syberii. Plany Moskwy spotykają się już z negatywnymi reakcjami w regionach. Krótko mówiąc: dynamika po obydwu stronach granicy raczej wyklucza taki scenariusz.

Cała sprawa ma też tło polityczne. Moskwa liczy, że chociaż częściowe uzależnienie ChRL od żywności sprowadzanej z Rosji wyrówna relacje w sojuszu, ponieważ jak do tej pory to Kreml odgrywa w nim rolę młodszego brata.

Nie liczyłbym jednak na to.


1 Inna sprawa, że głównie przez chińskie przedsiębiorstwa rolne.

Opublikował/a Michał Bogusz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.