W Waszyngtonie trwają podobno jakieś rozmowy, ale znalazłem na dzisiaj o wiele ciekawszy dla mnie temat. Od jakiegoś czasu mówi się o tym, jak Xi Jinping zaostrza kontrolę społeczna w ChRL. Sam nie raz pisałem o planach Systemu Wiarygodności Społecznej, ale działania reżimu sięgają o wiele głębiej i zaczynają oddziaływać na estetykę, ale przede wszystkim sam sobie rzuca kłody pod nogi.
Widać to świetnie na przykładzie tegorocznego wideo rekrutującego ALW. Dwa lata temu pisałem o filmie rekrutacyjnym z 2016 roku i wskazywałem na jego profesjonalne wykonanie, ale też na fakt, że był autentyczną próbą przemówienia do nowego pokolenia w jego języku. Tegoroczna edycja jednak, mimo że zachowuje wysoki poziom techniczny, to wraca do starych, utartych schematów.
Wątpię, czy nowe wideo rekrutacyjne trafi do zamierzonej grupy docelowej: wielkomiejskiej, wykształconej młodzieży, która jest niezbędna, aby ALW stała się naprawdę nowoczesną armią. Wiem, że to tylko jedno wideo, ale zmiana jest bardzo symptomatyczna.
Ideologiczna presja i uniformizacja zaczyna dotykać wszystkich dziedzin życia i sięga daleko poza granice ChRL. Nawet mocno ograniczone w realiach ChRL dyskusja publiczna i swoboda wyrażania wątpliwości (oczywiście w granicach rozsądku definiowanego przez reżim) zanikają i są ostro tępione.
Obowiązkowe szkolenia z myśli Xi Jinping służą z jednej strony jako narzędzie prania mózgu i indoktrynacji, ale też zakreślają bardzo wąskie pole dyskusji wewnętrznej aparatu. Rzutuje to też na sposób rozmów z dyplomatami i ekspertami z zagranicy. Reżim nakłada na swoich ludzi, a przez to na siebie, ideologiczny kaftan bezpieczeństwa, który go krępuje.
Większości ludzi pracującym dla reżimu odebrano prywatne paszporty i wydano służbowe dokumenty, które ograniczają liczbę i czas zagranicznych podróży. Każda rozmowa z obcokrajowcem musi być zaraportowana i szczegółowo opisana.
To paradoks, ale kiedy my mamy ograniczoną wiedzę na temat reżimu z powodu jego obsesji na punkcie tajemnicy i zachowania fasady jedności, to w sytuacji praktycznie pełnej transparentności Zachodu, ich wiedza na temat Zachodu jest równie mała. Wynika to z klapek ideologicznych. Prawda, one zawsze były obecne, ale od czau reform Deng Xioapinga pozwalano zerkać na boki, teraz Xi Jinping ściągnął cugle tak mocno, że konie straciły drogę z pola widzenia.
W efekcie chińscy decydenci są co chwila zaskakiwani wydarzeniami na świecie. Trump, wybory w Malezji czy Australia zakazująca udziału Huawei w 5G, spadają na nich jak grom z jasnego nieba, mimo że od lat było widać, że coś podobnego musi się wydarzyć. Ich jednak nikt nie ostrzegał, a nie ostrzegał, ponieważ nie wolno mu było patrzeć i mówić. Chińskie think-tanki są tak kompletnie sparaliżowane ideologicznym doktrynerstwem, że nie są wstanie dostarczyć rządzącym rzetelnej analizy, którą zastępuje narracja w stylu Zachód się kończy i teraz k… my.
Nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż reżim, który uwierzył we własną propagandę.