Autor: Luke Patey
Tytuł: How China Loses. The Pushback against Chinese Global Ambitions (Jak Chiny przegrały. Opór wobec chińskich globalnych ambicji)
Wydawnictwo: Oxford University Press (2021)
Książki o Chinach można dzielić na wiele sposobów. Głupie (wiele) – mądre (nie tak mało). Prosto napisane (nie zawsze złe) i mądrze (nie zawsze dobre). Popularne (dla szerokiego odbiorcy) i specjalistyczne (dla chińskich nerdów). Proreżimowe (nie lubię terminu „prochińskie”) i antyreżimowe (bo rzadko są antychińskie). Te wszystkie kategorie i wiele innych miesza się ze sobą i czasami ta sama pozycja może być w pozornie sprzecznych grupach, np. proreżimowa, prosto-napisana specjalistycznym językiem. Do moich ulubionych kategorii należy podział na krzykliwe tytuły (z tezą) i nudne (problemowe). Oczywiście, rozumiem, że autorzy i wydawcy chcą sprzedać jak najwięcej egzemplarzy. Dlatego maksymalizują walory merkantylne pozycji przyciągające masowego odbiorcę tytułem i okładką ze smokiem (to nie ten przypadek), problem w tym, że alienują w ten sposób całkiem spore grono innych specjalistów. Co może i ważniejsze, także wielu ludzi stanowiących zaplecze decydentów. W ten sposób ograniczają swój wpływ na proces decyzyjny. Tak, wiem. Zawsze można powiedzieć, że oddziałując na opinię publiczną, będą także kształtować percepcję decydenta (przynajmniej w systemach demokratycznych). I tak. Też wiem, że to ważne, żeby wpływać także na opinie publiczną (zwłaszcza w systemach demokratycznych). Czasami to jest wręcz jedyna droga, aby dotrzeć do decydenta, który bywa niechętny intelektualnym peregrynacjom.
Daję ten przydługi wstęp, aby wyjaśnić, dlaczego potrzebowałem sporo czasu, aby sięgnąć po książkę Luke’a Patey’a. W sumie nawet bym nie wziął jej do ręki (ten tytuł!), gdyby nie fakt, że została opublikowana przez Oxford University Press. Może dzisiaj nie jest to już rękojmia wysokiej jakości, ale pozwala, aby dać the benefit of the doubt.1 Autor stworzył w sumie ciekawy przegląd sukcesów i porażek chińskiej polityki zagranicznej ostatnich lat. Pokazał przy tym, jak często Pekin był swoim największym i najskuteczniejszym wrogiem. Dlatego ta pozycja może być interesująca zarówno dla ekspertów, jak szerokiego odbiorcy.
Tylko ten tytuł z tezą! Moim skromnym zdaniem wszelkie deterministyczne tezy odnoszące się przyszłości nie mają sensu – pamiętacie, co większość myślała o rosyjskiej inwazji na Ukrainę w pierwszych dniach? Nikt nie wie, czy ChRL będzie supermocarstwem.2 Widzę wiele przeszkód, wewnętrznych i zewnętrznych. Niektóre wydają się niemożliwe do przezwyciężenia, inne są niezależne od wpływu chińskiego decydenta, a do tego wszystkiego dochodzi przypadkowa natura życia jadąca na grzebiecie czarnych łabędzi i szarych nosorożców. Nie mogę jednak wykluczyć, że chińscy komuniści (lub jakaś inna siła w Chinach) byliby zdolni do skutecznego naprawienia przeważającej liczby błędów dotychczasowej modernizacji i równocześnie sprawy niezależne od nich ułożą się w optymalny dla nich sposób. Mało prawdopodobne? Tak. Niemożliwe? Nie.
—
1 Jest jakieś dobre polskie tłumaczenie? „Kredyt zaufania” jest najbliżej, ale to chyba nie ten kontekst tutaj.
2 Uprzedzająco wobec głosów przeciwnych. Supermocarstwo ma zdolność projekcji siły w sakli globalnej, czyli jeżeli uzna, że jest konieczne zajęcie jakiegoś fragmentu ziemi, to będzie wstanie to zrobić mniejszym lub większym kosztem. Dla przykładu, jeżeli Stany Zjednoczone uznają, że muszą zająć Gdynię lub Kapsztad, to to zrobią. ChRL na dzień dzisiejszy nie ma takich możliwości, więc nie jest supermocarstwem.