
Podpisanie porozumienia o współpracy międzyrządowej ws. kolejnictwa Laosu i ChRL (13 listopad 2015).
W przyszłym tygodniu (6-8 września) po zakończeniu szczytu G20 w Hangzhou rozpoczyna się szczyt ASEAN w Vientiane, w Laosie. Przy okazji możemy być świadkami odwrócenia regionalnych sojuszy. Hanoi już od jakiegoś czasu przygotowuje się do wyparcia wpływów Pekinu w Laosie, a teraz zostanie jeszcze wsparte przez Waszyngton.
W kwietniu nastąpi zmiana rządzących w tym zapomnianym komunistycznym państwie. Obama, który także zagości na szczycie, będzie też nie tylko pierwszym urzędującym prezydentem Stanów Zjednoczonych odwiedzającym Laos, ale przede wszystkim będzie zachęcał gospodarzy do polityki „otwartych drzwi na świat”.
Waszyngton nie ma co liczyć na zdobycie tutaj poważnych wpływów, ale jego poparcie może przeważyć szalę na korzyść Wietnamu zażarcie walczącego z ChRL o wpływy w Laosie.
W Laosie wciąż istnieje wiele śladów wojny wietnamskiej, kiedy Amerykanie bombardowali pogranicze laotańsko-wietnamskie i tzw. szlak Ho Chi Minha raczej nie przejmując się – podobnie jak siły wietnamskich komunistów – oficjalną granicą. Szacuje się, że 30% zrzuconych bomb to były niewypały, wciąż zagrażające życiu mieszkańców pogranicza. Dlatego dla Baracka Obamy nie będzie to łatwa i prosta wizyta.
Laos wciąż zajmuje jednak strategiczne znaczenie w regionie. Dla Hanoi, z którym ma długą, liczącą 2161 kilometrów granicę stanowi kłopotliwe „zaplecze” na wypadek konfrontacji z ChRL. Dla Pekinu to droga prowadząca do Zatoki Tajlandzkiej i dalej do Azji Południowo-wschodniej (kolejna odnoga tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku) z pominięciem wrogiego Wietnamu. Z tego samego powodu „przyblokowanie” ChRL w Laosie stanowi dużą pokusę dla Wietnamu.
Pekin planuje, podobnie jak w Myanmarze, budowę elektrowni wodnych na rzece Mekong dostarczających prąd do południowo-wschodnich prowincji ChRL, co jest warunkiem ich dalszego rozwoju.
Równocześnie zdecydował się na zwiększenie inwestycji. W latach 2014-2015 zainwestowano w Laosie około 2 miliardów USD, kiedy całe historyczne inwestycje w tym kraju do 2014 roku wyniosły ledwie 4,5 miliarda USD. Jednak to właśnie ten zalew chińskich inwestycji mógł zwrócić uwagę rządzących w Laosie na niebezpieczeństwo z Północy.
W przyszłym roku odchodzi na emeryturę premier Somsavat Lengsavad, który był orędownikiem zeszłorocznego porozumienia z ChRL o budowie linii szybkiej kolei od chińskiej do tajlandzkiej granicy. Co umożliwiłoby połączenie sieci kolejowych tych dwóch państw.
Projekt został jednak nieoficjalnie zamrożony, ponieważ Laotańczycy nie są zadowoleni z warunków, jakie zaoferował im ostatecznie Pekin. Podobno powszechne w kręgach rządzących jest poczucie, że „Chińczycy chcieli nas wykorzystać”. Główny zarzut dotyczy przede wszystkim budowy przez ChRL gospodarczego ekosystemu, w którym podłączone do niego państwa staną się zależne od gospodarki ChRL i stracą możliwość niezależnej współpracy ze światem.
Inny atut Wietnamu stanowi fakt, że zaplecze nowego premiera, Thongloun Sisoulith tworzą technokraci wykształceni w Wietnamie. W ostatnich miesiącach regularnie goszczą całymi grupami w Hanoi przygotowując – na co wszystko wskazuje – poważną zmianę w orientacji międzynarodowej Laosu.
Także na ostatnich dwóch szczytach ASEAN Laos przyjął „mniej entuzjastyczną” postawę wobec stanowiska ChRL niż na przykład Kambodża, która jest uznawana za de facto satelitę Pekinu.
W tej sytuacji Waszyngton liczy, że jego wsparcie pozwoli Vientiane na oderwanie się od Pekinu, a Hanoi ma nadzieję, że wtedy wejdzie w jego orbitę wpływów. Zresztą, także dla Laosu jest to logiczny wybór. ChRL jest zbyt duża i zbyt dominująca by zaoferować Laosowi realny układ partnerski. Co innego Wietnam. Może tutaj Laos będzie młodszym partnerem, ale zawsze partnerem, a nie sługą.
Co na to wszystko Pekin?
Rzecznik MSZ w Pekinie wypytywany przez dziennikarzy powiedział:
„(…) witamy każde państwo, włącznie z tymi wewnątrz i na zewnątrz tego regionu, rozwijające konstruktywne relacje, tak długo, jak te więzi są korzystne dla regionalnego pokoju, stabilności i dobrobytu”.
Generalnie robi dobrą minę do złej gry.
Jest jeszcze niedoceniany element kulturowy w całej wietnamsko-chińskiej rywalizacji w Laosie.
Kultury wietnamska i laotańska są o wiele bardziej podobne do siebie niż w stosunku do kultury chińskiej – nawet tej z południa Chin. Wietnamscy biznesmeni szybko uczą się języka laotańskiego, choć należy on do grupy języków tajskich i generalnie lepiej „rozumieją” lokalną mentalność. Zakładane przez nich mieszane rodziny wienamsko-laotańskie szybko przyjmują miejscowe zwyczaje, kiedy rodziny chińsko-laotańskie zazwyczaj się izolują i starają się praktykować jedynie chińskie tradycje. To wszystko przyczynia się do negatywnego postrzegania Chin także wśród szerokiej populacji kraju.
[…] szczytu G20 w Hangzhou, więc już po spotkaniu Shinzo Abe z Xi Jinping, ale na początku szczytu ASEAN w Laosie, gdzie Tokio może wesprzeć swoją pozycję, pokazując konkretne […]
PolubieniePolubienie
[…] tej pory Hanoi jednak unikało otwartych działań skierowanych przeciwko interesom Pekinu, ale kiedy ten zablokował w zeszłym miesiące próbne odwierty na spornym terytorium Morza […]
PolubieniePolubienie