W 2014 roku w ChRL ogłoszono, iż do 2020 roku zostanie przeprowadzona „dewinidowsifikacji” kraju. Powodem było pojawienie się wówczas Windowsa 8, który uznano – nie bez powodów moim zdaniem – za narzędzie do szpiegowania użytkowników. Z Windowsem 10 jest chyba tylko gorzej.
Oczywiście zastrzeżenia władz budził nie fakt, że użytkownicy będą szpiegowani, tylko iż będzie to robił ktoś inny.
Windows miał być zastąpiony przez „sprawdzoną” przez władze, rodzimą dystrybucję Linuksa.
Rok 2020 zbliża się dużymi krokami, ale nie widać, żeby coś w sprawie „dewindosifikacji” miało się wydarzyć. Red Flag Linux, flagowy projekt reżimu w dziedzinie programów operacyjnych jest de facto martwy od prawie od dekady. Inne podobne projekty także nie przetrwały na bardzo konkurencyjnym rynku Linuksa – na DistroWatch jest zarejestrowanych ponad 300 aktywnych projektów.
Paradoksalnie najpopularniejszym Linuxem w ChRL jest specjalna wersja Ubuntu, Kylini (nie mylić z NeoKylin), ale jest to produkt kooperacji między zachodnią firmą i lokalną społecznością. Nie muszę tłumaczyć, że nie są to podmioty, które by budziły zbyt duże zaufanie KPCh.
Co w takim razie poszło nie tak? Dlaczego nie udało się stworzyć własnej, „poprawnej” (by nie napisać: prawilnej) dystrybucji Linuksa lub wręcz rodzimego systemu operacyjnego?
Przede wszystkim zbudowanie własnego systemu operacyjnego nie jest takie łatwe i wymagałoby nakładów oraz zaangażowania kadry, której w ChRL nie ma lub jest za mało. Mac OS X jest przecież Unixem, a Windows do XP był wciąż tylko graficzną nakładką na DOS. Zachodnim korporacjom zbudowanie własnych systemów operacyjnych zajęło dziesięciolecia. W rzeczywistości jedynym wyjściem jest stworzenie własnego systemu w oparciu o Linuksa.
Linux powstał w 1991 roku i stanowi bazę dla systemów Google – Android oraz Chrome OS, więc ścieżka jest już przetarta, ale wiele właściwości otwartego oprogramowania powodują, że nie za bardzo nadaje się na narzędzie kontroli. Otwarty kod źródłowy uniemożliwia ukrycie „dodatków specjalnych” od władzy.
Jedynie Korea Północna była zdolna do stworzenia i narzucenia wszystkim użytkownikom w kraju własnej szpiegowskiej dystrybucji. Lecz to jest możliwe tylko w państwie totalitarnym i odizolowanym, który nie musi się przejmować licencjami FLOSS i FOSS. Rosja i ChRL, państwa autorytarne, lecz powiązane ze światem, poniosły klęskę.
Nawet Google ma problemy z wolnymi alternatywami. Androida można zastąpić – nie bez komplikacji – wolną wersją, LieageOS. Chrome OS wielu świadomych użytkowników wymienia na dowolnego innego Linuksa lub wolną wersję Chromium OS (podobnie jak z przeglądarkami Chrome i Chromium).
Co więc zrobił Pekin?
Po prostu zażądał od firm technologicznych dostępu do kodu źródłowego – dostęp uzyskała także Rosja. Nasilenie się ataków rosyjskich i chińskich hackerów w ostatnim okresie czasu nie jest przypadkowe. Dysponując kodem źródłowym o wiele łatwiej opracować metody penetracji systemów informacyjnych.
Ponownie okazuje się, że zachodnie firmy technologiczne i ich zamknięte systemy są sprzymierzeńcami autorytarnych reżimów. Zamknięty kod źródłowy uniemożliwia użytkownikom obronę – także tym instytucjonalnym z mniejszych państw. Nie mając do niego wglądu nie mogą się przygotować na atak. Są skazani na działania korporacji, a kiedy te współdziałają z obcym reżimem, pozostają bezradni.
[…] jest tutaj oczywiście zachowanie pełnej kontroli nad Internetem przez władze. Chodzi zarówno o cenzurę treści, jak reglamentacji dostawców wszelkich usług internetowych oraz rolę Internetu w masowym […]
PolubieniePolubienie
[…] i są bardziej projekcją mitów oraz pożytecznym narzędziem socjotechniki. 2 Chaos, w którym maczają palce pewnie do spółki Moskwa i Pekin, ale to raczej korzystanie z okazji i wzmacnianie procesu rozkładu niż ich inicjowanie – na […]
PolubieniePolubienie