Unia Europejska osiągnęła wstępne porozumienie z ChRL w sprawie założeń Kompleksowej Umowy Inwestycyjnej (Comprehensive Agreement on Investment, CAI), która była negocjowana od siedmiu lat. Nie ma co ukrywać brutalnej prawdy i silić się na znajdywanie pozytywów dla zachowania pozorów i sztuki retorycznej, aby napisać coś dobrego o CAI. Jest to niemożliwe, ponieważ jest to umowa zła w każdym możliwym aspekcie, która została zbudowana na szeregu błędnych założeń.
Strategicznie. Zawarcie wstępnego porozumienia teraz to polityczne zwycięstwo Pekinu, który razem z Moskwą od lat próbuje poróżnić UE i USA. Nie ma co ukrywać, że współpraca transatlantycka od lat przeżywa kryzys. Wynika to przede wszystkim z nierównowagi gospodarczej, dużego deficytu handlowego po stronie amerykańskiej przy równoczesnym ponoszeniu przez USA głównego ciężaru zapewnienia bezpieczeństwa Europie. Rozwiązanie tego napięcia strukturalnego to podstawowe zadanie nowej administracji amerykańskiej. Zawarcie jednak CAI bardzo to utrudni i to jeszcze za nim Joe Biden objął nawet władzę. Rozumiem, że w Berlinie i Paryżu marzą o strategicznej autonomii UE, ale robienie interesów ze strategicznymi wrogami Zachodu, z Rosją (Nord Stream „Jeden” i „Dwa”) czy z ChRL (CAI) i uważanie, że Amerykanie będą nadal zapewniać bezpieczeństwo, to raczej strategiczna naiwność. To oczywiście rodzi przede wszystkim problemy dla państw Europy Środkowej i Wschodniej, których bezpieczeństwo jest uzależnione od obecności wojsk USA w Niemczech.
Taktycznie. Zaakceptowanie porozumienia wytrąca UE podstawowe narzędzie nacisku na ChRL. CAI to była jedyna rzecz, której Pekinowi zależało w relacjach wzajemnych, ale raz zawarta traci jakiekolwiek znaczenie. Co gorsza, podjęto ją po tym, kiedy ChRL jawnie podeptała swoje zobowiązania wynikające z umowy z Wielką Brytanią dotyczącą Hong Kongu, czy kpi sobie z prawa międzynarodowego na Morzu Południowochińskim lub pokazuje w relacjach z Australią, ile są dla niej warte umowy o wolnym handlu. Mimo to Bruksela postanowiła wynagrodzić Pekin. Co gorsza umowa nie zawiera mechanizmu egzekwowania i rozstrzygania sporów. Ten ma być wynegocjowany w ciągu dwu lat o zawarcia samego porozumienia. Lecz dlaczego Pekin miałby się zgodzić na jakikolwiek mechanizm sprawdzający, kiedy ma już w ręku korzystną dla siebie umowę? Strona unijna będzie przecież i tak wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Ponadto wzięcie na zakładników francuskich i niemieckich inwestycji w ChRL da KPCh dźwignię nacisku na Paryż i Berlin. Co więcej, UE pragnie być siła normatywną promować prawa człowieka, rządy prawa i porządek multilateralny. Jak będzie chciała kogokolwiek teraz przekonać do swoich „wartości”, kiedy tak jednoznacznie odkłada je na bok w relacjach z komunistycznymi Chinami? Wszelkiej maści „strongmeni” na świecie przyglądają się i widzą, że zachowanie zgodnie z istniejącym porządkiem i normami nie popłaca. CAI to piłowanie gałęzi, na której siedzi UE.
Środowiska tzw. „geopolityków” promują koncepcję samodzielnej budowy przez RP zdolności do projekcji siły w regionie Europy Wschodniej. Problem w tym, że ci sami ludzie zapominają dodać, że wymagałoby to zwiększenia wydatków na obronę z 2% PKB do minimum 6%, jeżeli nie 8%, wprowadzenia obowiązkowej służby wojskowej dla obydwu płci (bez odroczenia na studia) co najmniej w wymiarze dwu lat, porzucenia planów inwestycji społecznych i infrastrukturalnych, a przede wszystkim zmianę modelu społeczno-politycznego. Nie wydaje mi się, że są to zmiany, które społeczeństwo polskie byłoby gotowe zaakceptować.Moralnie. UE twierdzi, że umowa doprowadzi do poprawy warunków pracy w ChRL i m.in. zlikwiduje pracę przymusową. Już to widzę, jak Pekin zamknie obozy pracy w ChRL (to nie tylko problem Xinjiangu). Przedstawianie przez unijnych urzędników jako sukces obietnicy Pekinu „podjęcia starań” w celu podpisania szeregu konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO) to jawna kpina z inteligencji odbiorców. ChRL w przeszłości już składała rożne obietnice w zakresie praw człowieka i nic z tego nie wynika. Przypominam, że starając się o przystawienie do WTO ChRL nawet podpisała w 1998 roku Międzynarodowy pakt praw obywatelskich i politycznych ONZ, ale nie został on ratyfikowany do tej pory. Nie, takie udawanie, że CAI może coś zmieni w ChRL w dziedzinie praw człowieka to kompromitacja moralna UE i hipokryzja. Rozumiem jednak, że ktoś może powiedzieć: „nie bawmy się” już w prawa człowieka i uprawiajmy realpolitik, lecz aby prowadzić politykę mocarstwową, to trzeba mieć czym ją prowadzić. Niemiecka armia de facto nie istnieje, a francuska to w praktyce korpus ekspedycyjny, mający zabezpieczyć interesy Paryża w byłych koloniach, ale nie jest zdolny nawet do obrony terytorium Francji. Tę rolę odgrywają siły nuklearne. Jednak bez złudzeń! Francuski parasol nuklearny chroni tylko Francję. Sama Europa nie jest w stanie się obronić, nie mówiąc już o projekcji siły na zewnątrz. W świecie, w którym zanika porządek oparty na normach, UE jest największym przegranym, więc dlaczego przykładać się do jego rozkładu?
Wewnętrznie. Negocjacje z ChRL prowadziła w praktyce prezydencja niemiecka, ponieważ Komisja Europejska miała być zaabsorbowana rozmowami w Wielką Brytanią.1 W rzeczywistości Berlin chciał dopiąć porozumienie przed końcem roku, aby nie tylko było ono zwieńczeniem przewodnictwa Niemiec i rządów Angeli Merkel, ale mieć też pewność, że będzie ono jak najbardziej korzystne dla niemieckich koncernów. Pekin doskonale sobie zdawał z tego sprawę i umiejętnie potrafił zaproponować „konfitury” dla niemieckich i francuskich firm. Jednak prowadzenie negocjacji przez Berlin i długie utrzymywanie w niewiedzy reszty stolic europejskich, poza Paryżem, zatruło relacje wewnątrz unijne. Tak, wiem, że te są zawsze napięte ze swej natury, ale po co pogarszać sytuację? Pojawienie się na wideo spotkaniu ze stroną chińską prezydenta Emmanuela Macrona poza jakimkolwiek trybem, tylko utrwaliło obraz tandemu niemiecko-francuskiego wykorzystującego UE dla swoich doraźnych celów i to kosztem innych państw oraz współpracy transatlantyckiej, tak ważnej dla państw wschodniej części UE. CAI udowodniła, że ChRL potrafi i będzie rozgrywać państwa UE przeciwko sobie i przeciwko Waszyngtonowi. Okazało się jednak, że najsłabszym ogniwem, rozbijającym wspólną politykę europejską wobec Chin nie są państwa „17 + 1”, ale właśnie Niemcy i Francja.
Gospodarczo. CAI nie jest nawet tak korzystny gospodarczo, jak to Bruksela próbuje nam wmawiać. Przede wszystkim porozumienie zamraża poziom liberalizacji we wzajemnych inwestycjach, jaki jest w momencie jej zawarcia. Uprzywilejowuje to stronę chińską, ponieważ rynek UE jest niewspółmiernie bardziej otwarty dla chińskich inwestycji niż odwrotnie. Co więcej, Pekin obiecuje otwarcie w sektorach jak motoryzacja, fintech czy serwisy wirtualne, w których i tak już podjęto w latach 2018/19 decyzję o liberalizacji i otwarciu dla zagranicznych inwestycji. Krótko mówiąc, unijnym czy też niemieckim negocjatorom udało się wyważyć otwarte drzwi. A co z R&D, usługami hotelarskimi lub zdrowotnymi? Dużo obietnic Pekinu, ale jeszcze więcej obostrzeń: tylko w określonych desygnatach geograficznych w ChRL, kiedy w UE bez ograniczeń. Do tego lokalne regulacje dotyczące przechowywania danych lub patentów. Nawet obietnica likwidacji przymusowego transferu technologi nie jest ani niczym nowym, ani nie jest w żadnym razie przestrzegana w ChRL. Dalej: kwestia ustalania standardów. Pekin ma zapewnić równy dostęp stronie unijnej do ciał zajmujących się ustanawianiem standardów. No i co z tego? Zachodnie firmy przedstawią swoje stanowisko i co dalej? Tylko ktoś, kto nie wie jak funkcjonuje państwo leninowskie, może wziąć to za dobrą monetę. Kolejny problem to subsydia dla państwowych przedsiębiorstw (SOE). Pekin obiecuje pełną transparentność w tej dziedzicznie. Pomijając już fakt, że KPCh „obiecuje transparentność”, to same konsultacje zapisane w CAI na ten temat nic nie dadzą. Ponadto „obietnica transparentności” nie dotyczy sektora… przemysłowego, a tylko usług. Naprawdę, porozumienie w tym kształcie to kpina. Oczywiście konkretne korzyści odniosą wybrane korporacje z UE, ale ceną polityczną i strategiczną zapłaci za to cała wspólnota.
Przyznaję, że są głosy twierdzące, iż CAI jest tylko formą nacisku na Waszyngton, aby umocnić pozycję negocjacyjną Brukseli. Lecz wydaje się, że Berlin i Paryż zainwestowały w tę hucpę zbyt wiele, aby miał to być tylko manewr negocjacyjny. Owszem, nie ma też jeszcze samego tekstu CAI, ten ma powstać do końca lutego br., ale widząc opublikowane założenia, nie można się spodziewać, że sam tekst wprowadzi tu nową jakość. Nie. To złe porozumienie, zawarte w złym momencie i ze złych powodów. Cała nadzieja, niezbyt duża niestety, że Parlament Europejski nie ratyfikuje tej kompleksowej pomyłki.
W szerszym kontekście CAI jest symptomem kryzysu europejskich elit. W sytuacji narastającej rywalizacji, czy wręcz konfliktu z autorytarnymi Chinami przywódcy UE postanawiają zawrzeć z Pekinem porozumienie, które tylko bardziej uzależni UE od ChRL. Nie naprawi się świata pod ramie z partnerem, który chce cię zmarginalizować lub nawet zniszczyć. Moim zdaniem CAI to efekt słabość intelektualnej i braku wyobraźni europejskich przywódców. Zamiast myśleć, jak zmniejszyć zależność od ChRL, jak repatriować miejsca pracy, jak skrócić i re-lokować łańcuchy dostaw, a przede wszystkim, jak zmienić nasz model rozwoju, aby więcej ludzi z niego mogło skorzystać, oni mają tylko jeden pomysł: więcej tego, co już było. Więcej inwestycji w Chinach i więcej wsparcia dla interesów dużych korporacji, które przenoszą produkcję do Azji. Mówią, że handel z ChRL stworzył półtorej miliona miejsc pracy w UE, ale nie mówią, ile ich stracono lub ilu ludzi wylądowało na śmieciówkach. Potem jednak się dziwią, że populiści zyskują na popularności.
—
1 Uzupełnienie (07.01.21): ta moja sarkastyczna uwaga wzbudziła wiele kontrowersji, Dlatego gwoli ścisłości: formalnie negocjacje nadal prowadziła i prowadzi Komisja Europejska, ale w praktyce dyplomatycznej formalne sesje negocjacyjne są zazwyczaj jedynie zwieńczeniem nieformalnych negocjacji, często prowadzonych przez backchanell. I właśnie tutaj silne państwo sprawujące prezydencje ma naprawdę duże możliwości. Dziwię się, że tyle osób nie wie, jak to działa w praktyce. Zwłaszcza, że to mechanizm stary jak dyplomacja.
Nic dodać, nic ująć.
PolubieniePolubienie
[…] która Unia Europejska zamierza zawrzeć z ChRL. O tym, jakim jest to moim zdaniem błędem pisałem […]
PolubieniePolubienie
Polacy mają doświadczenie z krajami Europy zachodniej. Podczas II wojny światowej palcem nie ruszyli by powstrzymać inwazję Hitlera na Polskę tworząc drugi front że strony zachodniej Niemiec by osłabić uderzenie na Polskę i zdlawic ekspansję rozwoju działań wojennych. A jak wiadomo Francja poddała się bezwolnie dając Hitlerowi wolną rękę. Wielka Brytania dopiero włączyła się do wojny kiedy to Hitler chciał zdobyć wyspę. W obronie UK brali udział Polacy jednak nie doczekali się wdzięczności od aliantów i nie zaproszono wojsk polskich na defilade zwycięstwa. Niemcy i Francja należą do tego samego rytu radomskiego co Rosja i to działa już od wieków. Na zewnątrz mówią co innego ,a za plecami robią swoje. Zakłamanie i oszukiwanie narodów na każdym kroku. Walczą że sobą grupy masonskie o dominację nad światem. I to jest cały powód tych wszystkich wojen i nieszczęść. A ludziom wciskają kit.
PolubieniePolubienie
Prawda która boli, jest prawdą z którą trzeba się zgodzić. U.E powinni zarządzać specjaliści ze wszystkich dziedzin gospodarki. A kto rzadzi? historycy,karierowicze i księża. Dlatego Chińczycy wiedzą że z tak niskim potencjałem myslowym moga wynegocjować wzrost Chińskiej gospodarki nie Europejskiej.Brawo Chiny,
PolubieniePolubienie
super, prawdziwy i swietnie zdefiniowany( podsumowany ) text na temat Chinskich wladz i ich retoryki dla takiego laika w sprawach azji jak ja – dziekuje!
P.S: temat Chin wpisuje sie swietnie w plany globalistow (NWO) to kolejny dowod ze swiat globalnie dazy do ” chinizacji ” i socjalizmu spolecznego. Polecam materialy na independenttrader.pl oraz artykul pani Mariana Mazzucato z wydania 29/12/20 financial times ( strona 21 ). Pani ta jest profesorem na University Collage London. Prosze mi uwierzyc marksizm powraca ” big time „, to co ta pani pisze najprawdopodobniej stanie sie w przeciagu 3-4 lat i jest to przerazajace!!! oczywiscie – na poczatku i teorii wyglada to switnie tak jak wizja komunizmu za czasow pana Lenina a jak to sie skonczylo wszyscy wiemy… pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie MASA NIE RASA TYLKO KASA i chiny niemieckie i francuskie firmy GDZIE łamanie praw człowieka
PolubieniePolubienie
[…] na nią zgodę, kiedy poczuł się wzmocniony po zawarciu porozumienia politycznego w sprawie Kompleksowego umowy inwestycyjnej między ChRL a UE. A co na to Unia? Rzecznik EEAS wezwał władze regionu do wypuszczenia zatrzymanych oraz nie […]
PolubieniePolubienie
[…] może mieć jednak daleko idące konsekwencje dla ratyfikacji Kompleksowej Umowy Inwestycyjnej (Comprehensive Agreement on Investment, CAI) między UE a ChRL. Może nawet większe niż wymiana […]
PolubieniePolubienie
[…] Phase One Deal z USA, ale też z jeszcze nawet niepodpisanym i nieratyfikowanym porozumieniem CAI z UE – naprawdę są jeszcze ludzie, którzy twierdzą, że to porozumienie to dobry […]
PolubieniePolubienie
[…] z Auckland jest rolnictwo. Wraca także kwestia zarówno Umowy o inwestycjach z Tajwanem, jak i CAI. Moim zdaniem negocjowanie umowy z Tajwanem ma ułatwić przepchnięcie CAI przez Parlament […]
PolubieniePolubienie
[…] nawet nie mogą odpowiedzieć. Wystarczy przypomnieć sobie, jak to wyglądało w czasie zawierania wstępnego porozumienia CAI – widać, że Londyn uczy się na błędach Brukseli. Sprawę Brytyjczykom ułatwił fakt, […]
PolubieniePolubienie