Pekin złożył wczoraj formalny wniosek o przyjęcie do Kompleksowego i Progresywnego Porozumienia o Partnerstwie Transpacyficznym (Comprehensive and Progressive Agreement for Trans-Pacific Partnership, CPTPP) na ręce Damiena O’Connora, ministra handlu Nowej Zelandii, która sprawuje teraz rotacyjne przewodnictwo organizacji.

Już od paru lat mówiło się, że ChRL będzie wnioskować o przyjęcie. Kiedy Donald Trump wypowiedział oryginalną umowę o Partnerstwie Transpacyficznym, to w Pekinie świętowano. Wydawało się, że ChRL zajmie miejsce Stanów Zjednoczonych w układzie, mimo że był on stworzony, aby osłabić gospodarczo czerwone Chiny i odizolować je od regionalnego rynku, jednak działania Trumpa były odczytywane jako powrót amerykańskiego izolacjonizmu. Po objęciu prezydentury przez Joe Bidena pojawiły się spekulacje prasowe, że nowa administracja będzie chciała wrócić do porozumienia. Dlatego można odebrać złożenie wniosku przez Pekin jako ruch wyprzedzający Waszyngton.

Moim jednak zdaniem taka interpretacja nie ma większego sensu. To prawda, że nawet Trump przez moment rozważał powrót do TPP, ale CPTPP to nie jest już to samo porozumienie, które wynegocjowała administracja Barcka Obamy i dlatego nie ma mowy o automatycznym powrocie Waszyngtonu. Po prostu pozostałe strony w międzyczasie mocno zmieniły porozumienie. Nie ma też pewności, że Senat ratyfikowałby nową umowę handlową. Równocześnie Pekin nie ma gwarancji, że zostanie przyjęty. Samo złożenie wniosku nic nie oznacza, mimo entuzjastycznej reakcji chóru chińskich cheerleaderek w mediach społecznościowych. Przypomnę tylko, że ZSRR złożył w 1954 roku wniosek o przyjęcie do… NATO. Zgodnie z regułami, którymi rządzi się większość organizacji międzypaństwowych, wniosek o członkostwo może być zawetowany przez każdego członka organizacji. Wydaje się, że ChRL będzie miała problem z uzyskaniem jednogłośnej akceptacji wszystkich państw członkowskich CPTPP.

Z pośród jedenastu członków1 co najmniej kliku raczej sprzeciwi się członkostwu Pekinu otwarcie. Canberra, Ottawa czy Tokio już są w poważnym sporze politycznym z Pekinem i robią wszystko, aby uniezależnić się gospodarczo od ChRL. Hanoi, Wellington a nawet Singapur też nie będą entuzjastyczne, choć może mniej werbalnie. Zwłaszcza, że narracja Pekinu o „gotowości na otwarcie się” nie robi już na nikim wrażenia poza podstarzałymi fanami reżimu. Większość przywódców CPTPP już nie wierzy, że można zmienić ChRL przez handel, a liberalizacja i otwarcie Chin kontynentalnych jest już tuż, tuż za rogiem. Raczej można się spodziewać dalszej restalinizacji, zacieśniania kontroli oraz zamykania się kraju.

Dlaczego więc Pekin wystąpił o członkostwo? Sądzę, że liczy na szybkie odrzucenie wniosku. Przy wszystkich różnicach jest to ten sam ruch, jaki wykonała Moskwa zgłaszając akcesję do NATO. Odrzucenie wniosku da ChRL amunicję propagandową na arenie wewnętrznej. Pozwoli wzbudzić falę nacjonalizmu, ułatwi dalsze przykręcanie śruby oraz pozwoli na konsolidację władzy ekipy Xi Jinping. Uciszy też krytyków sekretarza generalnego wewnątrz KPCh i zwolenników kontynuowania reform i otwarcia.

Oczywiście, liderzy CPTPP mogą przyjąć inną taktykę i przeciągać decyzję w nieskończoność. Jednak Pekin niczym nie ryzykuje, poszuka sobie innego pretekstu, aby obrazić się na świat.


1 Są to: Australia, Brunei, Kanada, Chile, Japonia, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Peru, Singapur i Wietnam.

Opublikował/a Michał Bogusz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.