ChRL uruchomiła projekty pilotażowe w ponad 20 miastach, aby stworzyć nowy model małżeństwa i kultury dzietności „na Nową Erę,” aby „wspierać przyjazne środowisko rodzenia dzieci.” Nowe miasta objęte pilotażem to Kanton w Guangdong i Handan w Hebei. W zeszłym roku projekt zainicjowano już w innych ośrodkach miejskich, w tym w Pekinie. To kolejny desperacki krok mający poprawić spadający wskaźnik urodzeń w Chinach.
Program jest tylko jednym z całej gamy, które wprowadzają chińskie prowincje, aby zachęcić ludzi do posiadania dzieci, Można wśród nich znaleźć zachęty podatkowe, dotacje mieszkaniowe czy też bezpłatną lub dotowaną edukacja dla trzeciego dziecka.2
Chińskie Stowarzyszenie Planowania Rodziny – organizacja społeczna, kontrolowana jak wszystkie inne w ChRL przez KPCh w ramach Zjednoczonego Frontu – odpowiada za wdrażanie rządowych środków dotyczących populacji i płodności. Teraz uruchamia projekty, aby zachęcić kobiety do zawarcia małżeństwa i posiadania dzieci. „Promowanie zawierania małżeństw i posiadania dzieci w odpowiednim wieku, zachęcanie rodziców do dzielenia się obowiązkami związanymi z wychowywaniem dzieci” oraz ograniczanie wysokich „cen panny młodej”1 i innych „przestarzałych zwyczajów” są głównym celem projektów, według państwowych mediów.
Problemem nie są jednak „przestarzałe zwyczaje,” ale sytuacja makroekonomiczna. Wiele kobiet zniechęca się do posiadania większej liczby dzieci lub w ogóle do posiadania dzieci ze względu na koszty opieki nad dziećmi i konieczność przerwania kariery zawodowej. Jeżeli można mówić o czynniku kulturowym, to jest nim utrzymująca się dyskryminacja ze względu na płeć. Z nią się też wiąże model rodzin, który nadmiernie obciąża kobiety – Chiny nie są tutaj specjalnie wyjątkiem jednak.
Zaniepokojeni pierwszym – oficjalnie – od sześciu dekad spadkiem populacji Chin i ich szybkim starzeniem się, rządowi doradcy polityczni zaproponowali w marcu, że samotne i niezamężne kobiety powinny mieć dostęp m.in. do zamrażania komórek jajowych i leczenia metodą in vitro, aby zwiększyć wskaźnik płodności w kraju. Mam jednak wrażenie, że partyjna góra obciążona „przestarzałymi zwyczajami” nie przyjęła tego pomysłu entuzjastycznie i stawia właśnie na promocję bardziej tradycyjnego modelu rodziny.
To zwykły kierunek myślenia każdego autorytarnego reżimu. Są one z natury konserwatywne, ponieważ podstawą ich rządów jest zamrożenie społeczeństwa w miejscu, więc odrzucają wszystko cokolwiek dynamizuje ewolucję społeczno-kulturową. Podobną drogę przeszła Kuomintang, ze swoim Ruchem Nowego Życia (新生活運動) w latach 30. ubiegłego wieku. Partia Narodowa promowała wtedy przemiany kulturowe i neokonfucjańską moralność społeczną oraz ostateczne zjednoczenie Chin pod jedną unifikacyjną ideologią. Brzmi znajomo, co?
Tylko, że przywódcy KPCh to marksiści, wiec i materialiści. Dlatego powinni wiedzieć, że byt kształtuje świadomość, nie na odwrót. Baza powinna być punktem wyjścia a nie nadbudowa. Teraz stawiają wszystko na głowie – przynajmniej z punktu widzenia oficjalnej ideologii. Zdają się wierzyć, że kampania polityczna sprawi, że kobiety zaczną rodzić dzieci lub mężczyźni przestaną pić i bić. Kryzys demograficzny w ChRL – podobnie jak w wielu innych państwach, które przeszły przyśpieszoną modernizację – wynika przede wszystkim z gwałtownego przejścia między społeczeństwem tradycyjnym i wiejskim a wielkomiejskim i (post)przemysłowym. Z jednej strony dało ono dywidendę demograficzną, która umożliwiła fenomenalny rozwój, ale też zasiało ziarno kryzysu demograficznego.
—
1 Pod tym hasłem kryje się zjawisko rywalizacji ekonomicznej między mężczyznami, które w sytuacji dysproporcji płci decyduje o możliwości znalezienia partnerki.
2 Mimo cenzury niektórzy Chińczycy pytali się ironicznie w mediach społecznościowych, co im da darmowa edukacja na trzecie dziecko, kiedy ledwo mogą wykształcić pierwsze.